Jogger automaciejowy
Bloguję od 2003 roku. Zacząłem pisać na serwisie Jogger.pl. Jogger został zamknięty w 2016 i ostała się z niego planeta (dzięki, rozie!).
Polecam wpisy: Jak napisać materiały dla zespołu, Kultura dyskusji, Przygoda z muzyką, Steve Yegge: Bloguj, ~ąłem tabelkę.
2025
2021
Przeklinam swoją uprzejmość
Tego ranka wyruszyłem z domu po jedenastej, a miałem wyruszyć o ósmej, najpóźniej o dziewiątej. Martwiąc się tym po drodze, postanowiłem się jednak z tego powodu nie biczować, tylko lepiej zorganizować dzisiejszy wieczór, i pójść wcześnie spać.
2018
Ile zajmuje ci dojazd?
– Ile czasu zajmuje ci dojazd do pracy?
– Liczę 55 minut.
– Gdzie mieszkasz? Od ciebie da się chyba szybciej dojechać.
– Tak, ale ja nie liczę czasu netto. Liczę momentu kiedy pomyślę
„teraz pojadę do pracy!”, do momentu kiedy siedzę przy biurku.
Muzyka Fibonacciego
Myśląc o tworzeniu muzyki w oparciu o idee matematyczne, od razu się zastanawiam, jaka idea za tym stoi. Istnieją ciekawe związki pomiędzy matematyką i muzyką, na przykład to, że częstotliwości podstawowe nut można policzyć jako 440Hz * 2^(x/12), gdzie x to liczba półtonów od środkowego A. Środkowego oczywiście arbitralnie, w oparciu o fizykę i fizjologię ucha.
Na granicy tolerancji
Istnieją problemy i choroby, które same się ograniczają. Kolonia pasożytów nie może eksploatować swojego nosiciela w sposób nieograniczony, bo to nosiciela by zabiło, a razem z nosicielem zginąłby też i pasożyt. W związku z tym kolonia pasożytnicza sama się ogranicza. Może też być ograniczana siłą rzeczy. Głodny i osłabiony nosiciel może oznaczać że i pasożyt będzie głodny i osłabiony.
Złożoność terminu
Intuicyjnie oczekujemy, że dobre koncepty w nauce są proste i eleganckie. Na przykład, planety krążą wokół słońca po orbitach, a nie wokół Ziemi, po jakichś skomplikowanych spiralach, deferentach i epicyklach. Samo to że model kopernikański jest prostszy i bardziej elegancki, daje mu jakby większą moc w tłumaczeniu jak działa ruch planet, przekonuje nas lepiej niż model ptolemejski. Nie ma w nim zbędnych, nie do końca wyjaśnionych elementów.
Ale co to znaczy, że koncept jest prosty? Weźmy przykład z żeglugi.
Statek ma dwie burty, i nazywają się one bakburta i sterburta. Startując więc od dziobu idąc zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara, zawsze będziemy widzieli w kolejności dziób, sterburtę, rufę, bakburtę, i znowu dziób. Nie używa się terminów lewo-prawo, ani nawet przód-tył.
Węzły i algorytmy
Algorytm w informatyce posiada swoją podstawową strukturę, z której wprost wynika jego skuteczność lub nieskuteczność. Jeżeli ta struktura jest niewłaściwa, to żadna ilość poprawek, zmian i łat naokoło nie rozwiąże problemu. Wystarczy natomiast użyć algorytmu o właściwej strukturze, i problem zostanie rozwiązany.
Jak słuchać jazzu?
Czego słuchać?
Będziemy musieli wyjść poza naszą strefę komfortu. Oznacza to słuchanie utworów które obecnie nam się (jeszcze?) nie podobają. Słuchając czegoś co nam do końca nie leży, będziemy prawdopodobnie mieli jedną z dwóch reakcji:
- „Proste. Nudnawe wręcz.”
- „Trochę irytuje mnie to.”
Utwory z pierwszej kategorii możemy odstawić na bok, bo nas nie rozwiną. Jest to muzyka z której już wyrośliśmy.
Obiecujące utwory są z tej drugiej kategorii.
Bardzo irytujące utwory też odstawiamy na bok, nie ma się co męczyć. Zajmijmy się tymi lekko irytującymi.
Za żółtą linią
Mam stać za żółtą linią, tak? A gdzie to jest?
To proste!
- Stań przed linią
- Przestąp przez nią
- Gotowe! Jesteś za żółtą linią
Stojąc w ścisku
W komunikacji miejskiej denerwuje nas, kiedy stoimy w ścisku, bo ktoś blokuje dojście do luźnej części pojazdu.
Rozejrzyj się. Popatrz wprzód pojazdu i w tył. Czy z jednej strony jest luźno, a z drugiej tłoczno? Jeżeli stoisz na granicy zatłoczonej części, to osobą tą jesteś niestety ty.
Dobieranie ceny
Na wolnym rynku dobra materialne nie mają „właściwej”, „poprawnej” ceny. Ceny są dyktowane jedynie decyzją (potencjalnego) kupca. Za drogo, nie zapłaci. Nie za drogo, zapłaci. Ci którzy dobierają ceny, starają się robić to w taki sposób, żeby zmaksymalizować zysk. Dają cenę tak wysoką jak to tylko możliwe, ale nie na tyle żeby zniechęcić nabywcę. Brzmi sensownie, tylko do czego to prowadzi?
2017
Stephen Fry o Bogu
Stary już dość klip z jednego z irlandzkich programów telewizyjnych: Stephen Fry on God. Z perspektywy czasu coraz bardziej doceniam odpowiedź Stephena Fry.
RTE nie włączyło opcji tłumaczeń z tłumu, więc wrzucam je tutaj.
Barcelona—Tuluza
Był rok 20131, końcówka lata. Plan był taki, żeby na wyjazd integracyjny mojego zespołu z pracy pojechać na rowerze, a że z Dublina do okolic Tuluzy jest daleko, polecieliśmy we dwóch z kolegą i z rowerami do Barcelony. Mieliśmy generalny pomysł na trasę: najpierw jechać na Adrall, a potem tam zadecydować, czy jedziemy zachodnią stroną czy na północny wschód, przez Andorę. Trasa zachodnia wyglądała ciekawiej, ale też i miała więcej podjazdów.
Oryginalny pomysł nie był mój, zaczęło się od tego że kolega z pracy, Niall2, odwrócił się od biurka i zapytał:
“Ej, Maciek, a może tak byśmy pojechali tam na rowerach?”
Awaria światła w rowerze
Kto nie ma w głowie, ten ma w nogach. – mój dziadek, kiedy ktoś czegoś zapomniał i trzeba było wracać.
Mam ja sobie dynamo w piaście i światło w rowerze. Nie piszę „lampkę”, bo moje światło, przypomina bardziej światło w samochodzie.
Porta dos Fundos
W ramach nauki jezyka portugalskiego oglądałem sobie sporo filmików Porta dos Fundos. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę że jestem w stanie przetłumaczyć te skecze na język polski i dobrze się przy tym bawię. Zabawa trwała do momentu kiedy Porta dos Fundos zostało kupione przez MTV, i jedną z pierwszych rzeczy jakie zrobili to zablokowanie możliwości nadsyłania tłumaczeń.
Rork — Zejście
Rork zafascynował mnie kiedy byłem jeszcze w podstawówce. Pamiętam że pokazałem pierwszy zeszyt pani która dawała mi korepetycje z polskiego, i nie mogłem zrozumieć, jak to możliwe, że komiks jej się nie podoba: taka ładna kreska, tajemiczy klimat, ciekawy rozkład paneli, kompozycja strony, i ciekawa historia!
Fiszki do nauki słówek
Portugalskiego nauczyłem się w znakomitej większości poprzez rozmowy. Musiały się różnić od zwykłych codziennych rozmów: po pierwsze, jak rozmawiać kiedy się słabo zna język? Po drugie, jak w rozmowie uczyć się słówek? Po trzecie, jak kontynuować rozwój języka poprzez samo tylko rozmawianie?
Dwie płyty z moim ojcem
Zostały niedawno wznowione dwie płyty z moim ojcem na gitarze.
„Air Condition” zespołu Air Condition, album z roku 1983, wznowiony w 2017.
„Question Mark” kwintetu Janusza Muniaka, album z roku 1978, wznowiony w 2016. (Dziękuję Hubertowi za cynk o wznowieniu!)
Z tego co opowiadała moja mama, ojciec nagrywał dużo, ale nie pod swoim nazwiskiem, tylko jako muzyk sesyjny albo członek zespołu, tak jak na tych dwóch wznowieniach.
Dziwnie mi było w Warszawie
Pojechałem do Warszawy na kilka dni. Inaczej niż wcześniej. Tym razem nie do urzędu miasta, ani do prawnika, ani na sesję z mediatorami, ani na rozprawę sądową. Przyjechałem zobaczyć Warszawę.
2016
Akceptacja uzasadnienia
Czasami w miejscu publicznym, np. w autobusie, ktoś prosi mnie żebym się przesiadł, czy przesunął, podniósł z ziemi, czy zrobił coś małego dla przypadkowej osoby. W Irlandii rzadziej niż w Polsce, ale też się to zdarza.
Portugalski, lekcja trzecia
Wersja do posłuchania:
portugalski-lekcja-trzecia.mp3
…, o!
Kiedy coś komuś pokazujemy, możemy to podkreślić dodając na końcu „o”:
„Tutaj jest, o!”
Po portugalsku („ô” się wymawia jak polskie „o”):
„Aqui está, ô!”
Bullet Journal
Od stycznia 2015 prowadzę Bullet Journal, notes do spraw organizacyjnych.
O ile w obecnie jestem z niego zadowolony, to na początku nie było ani dobrze, ani łatwo. Nie z winy systemu, tylko mojej, bo musiałem się oduczyć złych nawyków, i zmienić podejście do paru spraw.
Podziękowania
Porządkowanie papierów sprawia mi sporo kłopotów. Właśnie miałem się wybrać do papiernika żeby nakupić teczek, kiedy zorientowałem się że sklep mi właśnie zamknęli, bo się trochę zapóźniłem. Kiedy przeszła już pierwsza fala irytacji, zastanowiłem się, co by na to powiedział mój przyjaciel Kuba?
Zwijanie kabli: Rozumienie kontra zamordyzm
Jest na YouTube wiele klipów pokazujących, jak zwijać kable audio („how to wrap…”). W sekcji „dlaczego tak a nie inaczej” jest mówione zazwyczaj coś w stylu „żeby się kabel nie skręcał” albo „żeby się kabel dobrze rozwijał”. Ale nigdzie nie ma powiedziane, dlaczego tak zwinięty kabel będzie się dobrze rozwijał, a np. dlaczego kabel zwinięty na łokciu będzie się rozwijał źle, nawet jeżeli po zwinięciu będzie się zdawał wyglądać tak samo, jak kabel zwinięty dobrze.
2015
Jak się uczę portugalskiego - Komentarze
Komentarze do wpisu Jak się uczę portugalskiego.
Jak się uczę portugalskiego
Niepostrzeżenie minęło 6 lat od kiedy zacząłem się uczyć portugalskiego. Zawsze traktowałem i nadal traktuję tę naukę lekko. Jest to pokierowane prostą zasadą: kiedy coś jest proste, robi się to częściej. Im trudniejsze, tym rzadziej. Oto, jakie rzeczy robiłem, i co z nich wynikło:
Jak jedynym meblem
Jak jedynym meblem w pokoju jest biurko, siadam przy nim.
Jak siedzę przy biurku i jest na nim monitor, włączam go.
Jak monitor jest włączony, otwieram przeglądarkę.
Jak przeglądarka jest na ekranie, otwieram Facebooka.
Jak otworzę Facebooka, to jest po sprawie.
Co trzeba potrafić, żeby być klientem RWE
W lutym RWE przysłało informację że się zmienił sposób logowania. Przysłali nowe hasło i napisali żeby użyć takiego samego Numeru Klienta jak poprzednio. (Numer klienta? Ale ja nie wiem jaki mam numer klienta! Czy to jest to samo co „numer handlowy partnera”? Bo ten akurat znam. Skoro już wymyślają dziwne nazwy numerów, mogliby chociaż używać ich konsekwentnie) W haśle tymczasowym jest podejrzany string “&”.
ZAKAZ FOTOGRAFOWANIA
Stanąłem przed tablicą z napisem:
ZAKAZ FOTOGRAFOWANIA
Oczywiście wiem, o co chodzi, ale… wcale nie z tablicy.
Mam ochotę wyjść, i wychodzę
Patrzę, patrzę na to… No i aż mi się chce wyjść z… kina, proszę pana. I wychodzę.
—Inżynier Mamoń, Rejs
Jestem już inny niż byłem, dajmy na to, 10 lat temu.
Kultura dyskusji
Liceum, zażarte dyskusje, klasa podzielona na obozy, chwyty poniżej pasa. Prowadziło to donikąd. W końcu doszliśmy do wniosku że wszyscy na tym tracą.
2014
Jak napisać materiały dla zespołu
Chcesz zaśpiewać lub zagrać z zespołem? Napisz kwit taki jak poniżej, używając elementów zapisu muzycznego, i zawierając esencję tego, czego potrzebuje zespół żeby zagrać akompaniament.
Zapis ABC
Zapis ABC istnieje od przynajmniej od 15 lat. istnieje od przynajmniej od 15 lat. Jest to zapis tekstowy, który komputer potrafi wyświetlić w postaci nut, albo zamienić na plik MIDI i odegrać.
Autor zapisu ABC, Chris Walshaw, zainspirował się prostymi zapisami które robił w czasach kiedy podróżował po Europie, chcąc uczyć się różnych melodii, ale nie znając zapisu nutowego1.
O tym jak Andrzej pomaga wymówić szłę
Cały czas walczę z głoską szwa („szła”). W języku polskim ona nie występuje, i dlatego trudno jest Polakom ją poprawnie wymówić. Ostatnim razem opisywałem jak można ją przybliżyć mieszając „y” i „a”. Dziś znalazłem inną drogę do tego samego celu.
Przygoda z muzyką
W latach 1996 - 2001 zajmowałem się muzyką na poważnie. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział że może powinienem się zająć programowaniem, śmiertelnie bym się obraził. I nawet raz się tak stało. Ale wtedy była tylko muzyka, muzyki, muzyce, muzykę, muzyką, o muzyce…
Butterfly
Nowe nagranie z dużego pokoju. Bębny zarejestrowane na Maku kolegi, a cała reszta zrobiona pod Linuksem. Sterowniki ffado, Ardour, JACK, Jamin i pluginy LADSPA.
Kompozycja pochodzi z płyty Herbiego Hancocka Thrust z 1974 roku.
Nagranie jest dostępne na Soundcloud: https://soundcloud.com/mistible/butterfly
2013
Nie ma to jak zagwizdać na ulicy
(…) Właśnie rozmawiałam dokładnie o tym kilka tygodni temu w liceum z grupą pierwszoklasistów na mojej lekcji angielskiego. Rozmawialiśmy o homoseksualizmie z powodu aluzji doń poczynionych w książce którą akurat przerabialiśmy, i wielu chłopców rzucało komentarze w stylu „To obrzydliwe.” Wszczęła się dyskusja i w końcu jeden z uczniów przyznał, że był pełen obrzydzenia i przerażenia, kiedy pewnego razu w taksówce zaczął się do niego przystawiać pasażer płci męskiej.
Na to zapaliła mi się lampka. „Ach,” ‒ powiedziałam. „Rozumiem. Widzisz, boisz się, bo po raz pierwszy w życiu padłeś ofiarą niechcianego seksualnego natarcia ze strony kogoś kto jest w stanie użyć posłużyć się przeciwko tobie siłą.” Chłopiec przytaknął i zadrżał.
Wystąpienie z kościoła katolickiego, stan z kwietnia 2013
Wersja dla zabieganych:
człowiek: Kościele, zapisz sobie, że z ciebie wystąpiłem.
kościół: Niczego sobie nie zapiszę.
człowiek: Ale ja proszę! Żądam!
kościół: Możesz nam skoczyć, człowieku.
człowiek: GIODO, proszę kazać kościołowi mnie wypisać!
GIODO: Tia… jest zapis “i 3”
a pan jesteś członek.
człowiek: Ale ja nie jestem żaden członek!
GIODO: Kościele, jest członek czy nie jest członek?
kościół: Ależ oczywiście że jest członek.
GIODO: No właśnie. Spadaj, człowieku.
człowiek: A proszpanią, a GIODO się miga!
mały sąd: Tak, spadaj, człowieku.
GIODO: chłe chłe chłe…
człowiek: Bo pójdę do wychowawczyni!
mały sąd: To idź.
człowiek: A proszpanią, a GIODO się miga i mały sąd też!
większy sąd: Hm… Hm… Hm… Spadaj?
człowiek: Pieprzyć to, idę do dyrektora. Panie dyrektorze,
a GIODO się miga i mały sąd i większy sąd też!
duży sąd: proszę szanownego GIODO, szanowne GIODO nie raczyło
ustalić czy w ogóle istnieje możliwość wystąpienia. I czy
nie można było po prostu zapytać się człowieka?
GIODO: Ale ale!
sąd: Żadne ale. Oto wyrok. Migasz się pan.
Kościół i pieniądze z podatków
Ile pieniędzy dostanie Kościół z podatków Polaków?
Zobaczcie ankietę pod artykułem.
6 rocznica przyjazdu do Irlandii
Dziś przypada szósta rocznica mojego przyjazdu do Irlandii. Będzie pretekst, żeby otworzyć wino do kolacji! Kiedy przyjeżdzałem, poznałem małżeństwo które mieszkało w Irlandii już całe 3 lata! Wydawało się to strasznie długo.
2012
Myślę, że ciekawiej jest...
„Myślę, że ciekawiej jest żyć nie wiedząc, niż mając odpowiedzi które mogą okazać się nieprawdziwe. Mam przybliżone odpowiedzi, dopuszczalne przekonania, i różne poziomy niepewności co do różnych rzeczy, ale nie jestem absolutnie pewien czegokolwiek i jest wiele rzeczy o których nic nie wiem, na przykład czy ma sens pytać dlaczego tu jesteśmy. Nie muszę znać odpowiedzi. Nie odczuwam strachu kiedy czegoś nie wiem, nawet jeżeli błąkam się po tajemniczym wszechświecie nie mającym celu; a o ile mi wiadomo, tak właśnie jest.” – Richard Feynman
Solaris 10: Budowanie pakietów
UWAGA: Temat bardzo, bardzo niszowy. Jeżeli nie interesuje cię budowanie pakietów pod Solarisem, nie czytaj dalej.
Oto 25-minutowa prezentacja, w której zaczynamy od świeżo zainstalowanego systemu, do którego nawet nie można się zalogować przez SSH, a kończymy ze zbudowanym pakietem.
Screencast jest skrócony; jest jedna operacja – pobranie definicji pakietów – która zajmuje około pół godziny nawet przy szybkim komputerze i dobrym łączu internetowym. Tego typu fragmenty wyciąłem. Oryginalnie całość zajęła mi około godziny. Podejrzewam że ktoś kto nigdy nie robił pakietów, powinien zarezerwować na podobne ćwiczenie około dwóch godzin.
To nie dla ciebie, złotko
Co by tu zrobić, żeby spowolnić rozwój technologii i gospodarki? Ale nie jakoś małostkowo, tylko z rozmachem, uderzyć w całe kraje, albo globalnie!
Na przykład, gdyby tak na całe lata zdusić, albo chociaż znacząco ograniczyć dopływ ludzi potrafiących budować domy, mosty, samochody i roboty, programować komputery, robić eksperymenty i wymyślać nowe technologie?
Zrobiłem wideo pod Linuksem
Właściwie wszystko od początku do końca. Na występnie nagrałem obraz na lustrzance cyfrowej, koledzy pomogli nagrywając dodatkowe zdjęcia przy na telefonach komórkowych. Dźwięk nagrałem na żywo na miejscu. Montaż wideo i mastering audio też zrobiłem sam, w sensie technicznym. W sensie koncepcyjnym montażu pomagała mi swoimi wskazówkami sama artystka.
Bill Maher: Czy ateizm to religia?
„Jeżeli ateizm jest religią, to wstrzemięźliwość jest pozycją seksualną”. ‒Bill Maher (via ateismoepeitos)
Dlaczego nie wiemy, skąd wiemy to co wiemy
Kiedyś w ramach studiów przeprowadzałem eksperyment, którego celem było sprawdzenie, jaki stopień kompresji nagrań MP3 jest w praktyce postrzegalny. Asystent wytłumaczył mi, na czym ten eksperyment ma polegać: słuchacze mają odsłuchiwać pięciosekundowe fragmenty nagrań, i określać, czy słyszą różnicę, czy nie. Aby badanie było bardziej wiarygodne, należy sprawdzić różne style muzyczne, przygotować trzy próbki, po jednej z muzyki klasycznej, jazzowej i popularnej. Pełen animuszu zabrałem się do roboty. Wybrałem próbki, przygotowałem ich wersje skompresowane w MP3 przy 112, 128, 160, 192, 256 i 320 kbps. Nagrałem wszystko pięknie na płycie, zaprosiłem grupę na test, który przeprowadziłem, a wyniki pieczołowicie skompilowałem w zgrabny raport. Z elegancką tabelką pełną procentów, dumny z siebie, poszedłem do asystenta. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
2011
Świat jest uratowany
A poniżej akordy które spisałem. Pod linkiem jest duża wersja, powinna się nawet dać wydrukować.
Angielska wymowa: bus, boss, bass
Moim ulubionym przykładem na typowe polskie problemy z wymową angielskiego, jest bus vs boss (i vs bass w sensie ryby, nie instrumentu).
Światowa Konferencja Ateistów 2011, dzień 1
Mój żywot człowieka pracującego jest ostatnio przeplatany przerywnikami, takimi jak na przykład World Atheist Convention 2011. Wczoraj odbył się pierwszy dzień konferencji.
Taksówka do Óbidos
Przystanek autobusowy, składający się wyłącznie ze słupka, był położony po wewnętrznej stronie zakrętu. Oczyma duszy już widziałem samochód wjeżdżający portugalskiemu PKS-owi w kuper, obawa podsycana przez przewodnik Rough Guides, ostrzegający, że statystyki wypadków w tym kraju należą do najwyższych w Europie. W Portugalii ruch drogowy jest prawostronny, więc autobusy odjeżdżające w naszym kierunku powinny odjeżdżać właśnie z tego miejsca, w którym nie miałbym najmniejszej ochoty czekać.
2010
Plastik
Wiem, że piosenka Poluzjantów „Plastik” jest w zamiarze ironiczna, ale ja z premedytacją odbieram ją wprost.
Ironia? Ironia jest wtedy, kiedy mówiąc coś, nie ma na myśli tego co się powiedziało, tylko coś innego. Na przykład, kiedy wychodzimy na deszcz i mówimy „No, wspaniałą mamy pogodę”, to mamy na myśli że pogoda jest kiepska, a nie wspaniała, i na tym właśnie polega ironia. Chyba że akurat idziemy zbierać robaki na ryby, wtedy mamy na myśli, że pogoda jest w istocie wspaniała. Ja więc właśnie odbieram tę piosenkę wprost.
Nuclear launch detected!
Niesamowite, Starcraft 2 w końcu wyszedł! Właśnie oglądałem zawartość pudełka collector’s edition. Bardzo fajnie zrobiony świecący pendrive USB.
Starcraft jest dla mnie szczególnie nostalgiczną grą, ponieważ jest w sumie powodem dla którego jestem tu gdzie jestem i robię to co robię.
Słownikowe komplikacje
Powiedzmy że zaczynamy się uczyć nowego języka obcego, na przykład angielskiego. Najpierw dowiadujemy się że na przykład polskie słowo „krowa” to w angielskim „cow”. Chcemy powiedzieć „krowa”, więc mówimy „cow” i to działa. Pięknie! Świat jest prosty!
Kiedy później dostajemy do ręki słownik, okazuje się, że czasami przy jednym polskim słowie jest nie jedno, ale kilka słów w obcym języku. Efekt odwrotny również występuje, na przykład angielskie słowo tuck oznacza:
Ewidentnie mi go brak
Tak, są rzeczy których mi brak. Na przykład, polskiego słowa na evidence.
Polskie słowo „dowód” jest za mocne, evidence to nie dowód, na który jest inne słowo: proof. Evidence to coś, co może być mocniejsze (lepsze) albo słabsze (gorsze). Również, mimo tego że jest czymś namacalnym, ma subiektywny charakter. Ta sama rzecz może być dla jednej osoby evidence, a dla drugiej nie.
Korelacja
— Kiedyś myślałem, że korelacja oznacza powodowanie. Potem poszedłem na
zajęcia ze statystyki. Teraz już tak nie uważam.
— Wygląda na to że zajęcia pomogły.
— Czy ja wiem…?
Komentarze
- Zal (2010-05-16 12:16:36): Świetne :D A jeszcze bardziej bawi to, że zdecydowana część ludzi podchodzi do korelacji właśnie w ten, przedstawiony przez XKCD, sposób (coś z czymś jest skorelowane = jedno z drugiego wynika).
- Radek (2010-05-16 16:30:00): Ja bym tylko inaczej przetłumaczył ostatnie zdanie. Jakoś tak bardziej “być może” albo “to niewykluczone”. Przypomina się słynny przykład piratów i globalnego ocieplenia :D
2009
Portugalski, lekcja 1
Zacznijmy od czegoś prostego. Najlepiej, prostego dla Polaków. Zacznijmy od niezbyt długiego słowa: i, tak jak na przykład w zwrocie „dziel i rządź”. Otóż i po portugalsku mówi się: i. Proste, prawda?
Teraz coś odrobinę trudniejszego. Słowo są. Tak jak na przykład w zwrocie „te, słuchaj, one chyba są trochę nie teges”. Po portugalsku, polskie słowo są brzmi następująco: są.
Na koniec najtrudniejszy przykład: jak po portugalsku powiedzieć dej mi? Tak jak na przykład w zwrocie „dej mi no te ściere”. Po portugalsku brzmi to następująco: dej mi.
Prawdziwa wolna wola kontra jej iluzja
Zróbmy następujący eksperyment myślowy.
Stwórzmy całkowicie deterministyczną symulację, w której umieścimy program- agenta. Dajmy mu jakieś środowisko w którym będzie musiał sobie radzić, analizując sytuację i podejmując decyzje. Na razie o wolnej woli nie ma co mówić, bo jest to zwykły automat.
Załóżmy że jesteśmy w stanie stworzyć sztuczną inteligencję, czyli program który jest w stanie uzyskać samoświadomość. Taki samoświadomy program, umieszczony w naszym deterministycznym akwarium, będzie nadal musiał analizować sytuację i podejmować decyzje. Ponieważ jest samoświadomy, możemy zacząć mówić o jego wolnej woli.
O słowa „polecani” wykreśleniu
Chciałbym opowiedzieć o Wielkiej Awanturze o Dział Lekarzy. Po części dlatego, żeby przyszłe pokolenia internautów mogły uczyć się na błędach obecnego pokolenia. Po części też dlatego, żebym ja sam mógł się rozliczyć z tym okresem i nabrać do niego, niczym malarze holenderscy, trochę dystansu.
Odchrzczenie
Małe dzieci nie mają pojęcia, jakie symboliczne znaczenie dla dorosłych ma dziwny rytuał z moczeniem czoła wodą. A jako dorośli czasami stwierdzają, że wcale im się to symboliczne znaczenie nie podoba. W Wielkiej Brytanii można zdobyć samozwańczy certyfikat odchrzczenia się.
Jak niewidomemu wykazać istnienie fotografii
Tłumaczenie z bloga Skeptico.
Takie zadano mi pytanie: jak udowodnić niewidomemu, że istnieje fotografia?
The Amaz!ng Meeting w Londynie
JREF, czyli James Randi Educational Foundation ogłosiła europejską edycję The Amaz!ng Meeting. Odbędzie się ona 3-4 października 2009 i będzie gościć mówców przede wszystkim z Wielkiej Brytanii. Lista mówców nie została jeszcze ogłoszona, ale organizatorzy zapewniają że mają kilka dużych nazwisk.
Natomiast 25 lutego zaczynają się rejestracje na TAM7 w Vegas. Mówić będą między innymi Adam Savage, który nie wymaga chyba przedstawiania, i Bill Prady, producent serialu The Big Bang Theory.
Uczciwość dyskusji
Pod moim niedawnym wpisem o wygrywaniu dyskusji, Hoppke napisał komentarz, w którym… zresztą, po prostu go przytoczę w całości:
I IMO nie ma „nieuczciwej” dyskusji. Najwyżej dochodzi do takiej rozbieżności użytych środków/oczekiwań, że dyskusja się kończy. I nawet wtedy wiadomo, kto wygrał.
Ocena wygranej zależy oczywiście od subiektywnych kryteriów, ale większość ludzi ma je dość zbieżne. Punkty zdobywa się np. za: sprowokowanie przeciwnika do zaprzeczenia samemu sobie (nokaut), wykazanie się większą wiedzą, albo np. skomplikowanie dyskusji tak, że nikt już nie wie o co biega (wymęczenie przeciwnika) i dyskretną zmianę tematu na bardziej korzystny, no i oczywiście zdyskredytowanie rozmówcy jako człowieka (nie wszędzie uznawane jako zwycięstwo, bo na ogół nie ma związku z tematem sporu, ale na ogół zadziała). Jest wiele możliwości. Czasem wprowadza się dodatkowe obostrzenia (np. zakaz nawiązywania do faszyzmu).
Kto wygrał dyskusję?
automaciej: …albo właściwie odwrotnie: przeciwstawiał mądrość
racjonalizmowi
iceteajunkie: „mądrość” w sensie?
konfucjańską? :)
automaciej: nie był taki głupi żeby cokolwiek definiować
iceteajunkie: ach, ostrożny gracz, już mi się podoba :D
automaciej: gracz, powiadasz… no właśnie… a mi się wydawało że dyskusja
to działalność kooperatywna
iceteajunkie: masz rację, wydawało Ci się 8)
automaciej: bo w zasadzie… jeżeli to ma nie być działalność kooperatywna,
to po co w ogóle brać w niej udział?
iceteajunkie: no jak to? kompetyszon! kto ma dłuższego…
2008
Spotkaj Dyskutanta
Swoją drogą, wiecie jaka jest definicja definicji?
Definicja to jest zbiór kryteriów, indywidualnie – koniecznych, a razem – wystarczających.
Tym razem nie linkuję do polskiej Wikipedii. Artykuł o definicji jest straszny. Nie wiem, dlaczego w rogu ma ikonkę „artykuł na medal”.
Zniesławienie w formie nagrody
Wyobraźmy sobie, że jesteśmy w teatrze — to przykład podawany przez Jamesa Randi — i właśnie kończy się przedstawienie, powiedzmy, Hamlet. Kurtyna zapada, a po chwili pojawia się na scenie młodzieniec w rajtuzach i peruce. Kłania się publiczności, wszyscy klaszczą, zadowoleni z występu. Ktoś krzyknął: „Świetna gra aktorska!” W tym momencie młodzieniec podnosi rękę, prosząc o ciszę.
—Ale ja naprawdę jestem księciem Danii!
Pierwszą rzeczą jaką bym pomyślał, byłoby: „to jest albo początek, albo koniec jego kariery.”
Przewodnik po chrześcijańskich powiedzeniach
„Poczekaj z seksem do małżeństwa.”
Tłumaczenie: „Jeżeli ja nie mogę sobie pozwolić na seks bez konsekwencji, ty też nie możesz.”
Odpowiedź akceptowalna: „Ślubuję czystość! Daj mi pierścień!”
Odpowiedź nieakceptowalna: „I jak ci się to sprawdza?” albo „W którym miejscu dokładnie Biblia to mówi?”
„Żeby pójść do nieba, wystarczy że zaprosisz Jezusa do swojego serca”
Tłumaczenie: „Będziesz smażyć się w piekle jeżeli nie odmówisz tej modlitwy, chłoptasiu.”
Odpowiedź akceptowalna: „Drogi Jezu, dziękuję ci za to że przyszedłeś do mego serca i zbawiłeś mnie…”
Odpowiedź nieakceptowalna: „Drogi Jezu, w którym miejscu Biblia mówi nam żeby zaprosić cię do naszych serc? To brzmi dziwnie. I dlaczego w starożytności ludzie myśleli że serce było nerką? Halo? Słyszysz mnie? To chyba tylko jakiś jednokierunkowy interkom. Skąd mam wiedzieć że tu jesteś jeżeli nie odpowiadasz? OK, jeżeli tu rzeczywiście jesteś, pojaw się osobiście tak jak pokazałeś się Pawłowi.” albo „Co dokładnie Jezus miałby robić w moim organie pompującym krew?”
The Onion przewiduje przyszłość
Staroć. Artykuł w The Onion z 17 stycznia 2001, mówi:
„Koledzy amerykanie” - powiedział Bush - „wreszcie osiągnęliśmy koniec czarnego okresu w historii Ameryki, który będzie znany jak Era Clintona, osiem długich lat charakteryzujących się niespotykanym rozwojem gospodarczym, ostrym spadkiem przestępczości, oraz pokojem zamorskim. Nadszedł czas abyśmy zostawili to za sobą!”
(…)
Podczas 40-minutowego przemówienia, Bush również obiecał, że zakończy poważną suszę militarną która nękała naród pod Clintonem, zapewniając obywateli że Stany Zjednoczone wejdą w co najmniej jeden konflikt wojenny rozmiaru I Wojny w Zatoce Perskiej.
Powiem ci, co myślę o tym kodzie
Opinie przedstawione w tym poście są moimi własnymi opiniami i nie reprezentują opinii mojego pracodawcy, etcetera, etcetera. Khy, khy.
Czyż to nie jest czysta przyjemność, zakładać nowy projekt?
Taki czyściutki i świeżutki, z pustą stroną główną i dziewiczym repozytorium kodu. Moment który spodziewamy się kiedyś wspominać: „A pamiętasz jak zakładaliśmy ten projekt? To były czasy…”
Czy kilka klas pozwalających na integrację Django z phpBB jest wystarczającym powodem do założenia nowego projektu… można by dyskutować. Jak się widzi projekt django-search obok projektu djangosearch, to człowiek się zastanawia, dlaczego koledzy się nie dogadali i nie połączyli wysiłków. Ale może sama konkurencja jest dobra. W moim przypadku sam port phpBB-owej klasy do sprawdzania haseł jest tego wart. Tak myślę. Ahem.
Mój szef o filozofii
Czasami ktoś coś powie, i to mi utkwi w głowie na amen. I nie mam pojęcia, dlaczego. Na przykład niedawno mój szef opowiadał o kursach filozofii które sobie wziął na studiach jako dodatek do kursów programowania.
Klasyczny zegarek z kalkulatorem
Kiedyś miałem sobie zegarek, który był… co tu dużo mówić, świetny. Po ojcu. Pomógł mi nie raz, i to nie tylko do sprawdzania godziny. Potrafił przechowywać numery telefonu, oraz wszystko inne co potrafiłem w głowie szybko przekodowywać na liczby dziesiętne. Tylko raz w życiu ściągałem „na poważnie” i było to właśnie z tego zegarka. I na dodatek byłem sam w sali. I jeszcze odpowiedzi miałem przekodowane, nie było na pierwszy rzut oka widać, co takiego właściwie znaczą te cyferki.
Sztuczki z bagażem
Niniejszym odnawiam ostatnio nieco zaniedbaną kategorię „zrzędzenie”.
Właśnie zaczynałem myśleć, że już się trochę przyzwyczaiłem do podróży i latania samolotami, że mnie to kosztuje coraz mniej stresu i generalnie staję się coraz bardziej otrzaskany. Podejrzewam że wystąpiło u mnie coś w rodzaju syndromu kierowcy po pięciu tysiącach kilometrów, który myśli sobie: „O, mam już pięć kawałków na liczniku, staję się doświadczonym kierowCRASH!”
Wysiadam ja z samolotu i patrzę na zegarek. Nie za dobrze, zamolot powinien był być o 19:30 a był o 20:00. Drugie połączenie odchodzi o 21:40, mam mało czasu. Idę odebrać bagaż. Staję razem z resztą ludzi przy pasie transportowym i czekam aż moja walizka wyjedzie zza ściany. Walizek wyjeżdża dużo różnych, ale mojej nie widać. Zerkam na zegarek. Mija pół godziny. No ale co mam robić, przecież nie polecę bez bagażu. Dochodzi 20:45, pas się zatrzymuje, jestem sam, mojej walizki nie ma. Idę do biura bagażowego i mówię że nie mam mojej walizki. Facet prosi żeby sprawdzić w walizkach odstawionych na bok, potem idzie do pasa sprawdzić czy walizka gdzieś nie utknęła. Walizki nie widać. Pyta się, jaki to był lot. Mówię, że jetBlue, a teraz mam lecieć Aerlingusem. „A, to twoja walizka poszła bezpośrednio do tamtego samolotu. Terminal 4.” Duh. Szybko, przez ulicę, winda w górę, korytarze, winda w dół, kolejka bezzałogowa, wysiadka na stacji terminala 4, korytarz, ruchome schody, mokre plecy, korytarz, winda, korytarz, hala, monitory z informacją, jest lot do Dublina, check-in w rzędzie 7…
Względnie udana sobota
Spędziłem sobotę i kawałek niedzieli na usiłowaniach zrozumienia szczególnej teorii względności. (Na marginesie chciałbym zauważyć, że stosunkowo udana sobota, to coś trochę innego.) Obejrzałem 5 godzin wykładów na temat tej teorii. Kursy TTC są przygotowywane dla Amerykanów, więc tempo jest nie za szybkie, a profesor tłumaczy wszystko jak chłop krowie na miedzy.
Swoją drogą, dlaczego chłop krowie i dlaczego akurat na miedzy, też nie za bardzo rozumiem. Może chodziło o wytłumaczenie jej, żeby jadła trawę z pola sąsiada zamiast z naszego. Ale miałem o sobocie… no więc spędziłem więc te pięć godzin na krawędzi krzesła i wstrzymanym oddechu, ale cały czas nie rozumiem tej teorii, przynajmniej nie tak jak bym chciał ją rozumieć. No, może teraz nie rozumiem jej odrobinę mniej.
Językowe inwestycje
Niedawno pisałem o tym, dlaczego warto uczyć się angielskiego. Ale angielski to nie wszystko, jest przecież cała masa innych języków. Czy warto się ich uczyć? Jeżeli tak, to których?
Magnetyczny Człek
Polak potrafi. Na przykład Mirosław Magola jest Polakiem i potrafi przyklejać do siebie metalowe obiekty. Mówi, że je przyciąga. Umysłem.

James Randi wie, że wystarczy posypać skórę talkiem, żeby nic się do niej nie przyklejało, ale pan Mirosław słusznie zauważył, że nie ma takiego talku, którego nie dałoby się wytrzeć.
Są zasadniczo dwie grupy „psychicznych”, czyli osób które twierdzą że mają zdolności paranormalne. Pierwsza grupa, to osoby które są autentycznie przekonane, że mają te zdolności, bo nie rozumieją tego co się dzieje i nie potrafią tego sprawdzić. Są to ludzie, którym udało się oszukać samych siebie. Drugą grupą są osoby, które wiedzą, że wykonują tylko sztuczki. Ci oszukują tylko innych; siebie już nie. Do Randiego aplikują zazwyczaj ci pierwsi; druga grupa dobrze wie co jest grane i nigdy się pozwoli aby wykonano jakiekolwiek kontrolowane eksperymenty.
Zwolennicy kinteligentnego projektjonizmu
W USA nauczanie kreacjonizmu w szkołach jest prawnie zabronione jako niezgodne z konstytucją. Żeby obejść ten „problem”, kreacjoniści zamaskowali swoje zabobony i nazwali je teorią inteligentnego projektu, żeby mogły być przedstawiane jako teoria naukowa.
Kiedy w 2004 do jednej ze szkół w Pensylwanii wprowadzono książkę Of Pandas and People, rodzice postanowili się temu przeciwstawić. Wiadomo, że wszelkie twierdzenia należy popierać dowodami, prawda? Żeby poprzeć swój sprzeciw, potrzebowali wykazać na przykład, że wprowadzenie tej książki do szkoły jest niezgodne z konstytucją. Zrobili więc dochodzenie.
JumpStart
Nie, to nie jest odkurzacz. Odkurzacz ma rurę. Tak, dźwięk wydaje podobny.
Moja Netra T1 jest maszyną nieco autystyczną. Porozumiewa się ze światem przez port szeregowy, USB, SCSI i dwie sieciówki. Nie ma karty graficznej, ani klawiatury. O karcie dźwiękowej nie wspomnę. Nie ma również CD-ROMu, co nieco utrudnia instalację systemu.
Okazuje się, że jednak się da. JumpStart umożliwia zbootowanie maszyny przez sieć i zainstalowanie systemu. Przy odrobinie przygotowań może się to odbyć zupełnie bezobsługowo, od zbootowania do gotowego systemu z ustawionym hasłem roota i dostępem przez ssh.
Pierwsze starcie z książką Katarzyny Schier
Kiedy cierpi dusza, choruje ciało.
–Reinhard Stalmann, Psychosomatik
Tym mottem rozpoczyna się książka Katarzyny Schier, „Bez tchu i bez słowa, więź psychiczna i regulacja emocji u osób chorych na astmę oskrzelową”. Na razie przeczytałem tylko 16 stron, i muszę powiedzieć że łatwo nie było.
Nowa zabawka: Netra T1
Postanowiłem spróbować bliżej zapoznać się ze sprzętem Suna. Nigdy nie byłem fanem Suna i Solarisa, i raczej już nie zostanę, ale mogę zrobić przynajmniej tyle, żeby bliżej pomacać jakieś SPARC-owe pudło, zanim wyrzucę je przez okno.
Jedna wyprawa na eBay i za jedyne €100 (+€20 przesyłka) Netra T1 jest moja.
Do najcichszych komputerów to ona raczej nie należy. Na razie zostaje w biurze.
Niestety jak na razie nie udało mi się jej uruchomić. To znaczy, włączyć zasilanie to tak, ale skomunikować się — już nie za bardzo, ze względu na dziwny port serial z gniazdem RJ45. Gdyby Sun zrobił swój port serial kompatybilny z Cisco, po prostu pożyczyłbym przewtyczkę od sieciowców. Ale nie, Sun musi mieć wszystko inaczej.
Biało. Wysoko. W kwietniu.
Biało. Prawie tak biało jak na stronie startowej Google.
Stok był prawie pusty. Do tej góry nie ma dostępu z miasteczka; trzeba albo wjechać samochodem dość wysoko do schroniska, albo wjechać kolejką linową na pierwszą górę, i stamtąd przejechać przewieszoną ponad doliną, drugą kolejką linową.
Widzieć takie wielkie skalne ściany przesuwające się blisko z boku, albo daleko pod spodem, jest, co tu dużo mówić, trochę strach, szczególnie jeżeli wyobrazimy sobie, co się stanie jeżeli akurat znajdziemy się na zewnątrz gondoli. Tłumaczyłem sobie, że to wszystko jest jednak przemyślaną i przetestowaną konstrukcją, i że prawdopodobieństwo katastrofy, czy choćby poważniejszej usterki jest raczej małe. Jakoś to szczególnie mnie nie uspokoiło, bo tłumaczenie tłumaczeniem, a skały skałami. Ale że byłem już w gondoli, wystarczyło się nie ruszać żeby szczęśliwie dotrzeć do stacji końcowej. Wysiadłem z gondoli i przypiąłem narty.
Palacze: zagadka
Czytam ostatnio świetny podręcznik statystyki. Podręcznik ten koncentruje się bardziej na opisach, a mniej na matematyce. Materiał jest tam wykładany powoli, ale za to dogłębnie; np. pojęciu średniej jest poświęcony cały rozdział. Podoba mi się taki sposób nauki; na przykład po przeczytaniu rozdziału o histogramach potrafię popatrzeć na histogram i szybko oszacować, gdzie leży mediana, a gdzie średnia danej próby. Wcześniej mógłbym tylko westchnąć, powiedzieć „to trzeba policzyć” i sięgnąć po kalkulator.
X lub Y i Z
Kazimierz przeciągnął się i powiedział:
- Pójdę na miasto albo przeczytam książkę i zjem lody.
Acha! – pomyśleli – Jeżeli lody nie są zjedzone, to znaczy że zamiast czytać książkę, poszedł na miasto. Lodów nie było, więc musiał je zjeść czytając.
Definicja informacji
Wpis ten chciałbym zadedykować mojej mamie, która kiedyś chciała porozmawać na ten właśnie temat z rozmówcami, którzy srodze ją zawiedli. To jest ważne pytanie i warto się nad nim zastanowić, co niniejszym czynię.
Z zawodu jestem informatykiem. Przez pięć lat regularnie chodziłem do takiego prostokątnego budynku w którym panowie w garniturach i okularach prowadzili długie przemówienia gęsto okraszone rysunkami prostokątów połączonych strzałkami.
Prawda emocjonalna?!
Ten wpis nie jest o emocjach, emocje są w porządku. Ten post jest o prawdzie.
Nakład książki Dziwny przypadek psa nocną porą jest już dawno wyczerpany, i książkę można albo upolować w bibliotece, albo na Allegro, gdzie osiąga ceny typu 70zł. W końcu udało mi się w końcu upolować polskie wydanie Dziwnego przypadku w zestawie z trzema innymi książkami w jednej okładce. (tutaj używam słowa książka w rozumieniu utwór)
Dostarczyłem książkę mojej babci, i wczoraj miałem okazję porozmawiać z nią przez telefon. Zapytała mnie, w których miejscach identyfikowałem się z głównym bohaterem. Podałem przykład z prawdą i nieprawdą. Główną myślą jest tam, że w danym miejscu i danym czasie wydarza się tylko jedna rzecz (tzn. tylko jedna wersja wydarzeń). Na to babcia powiedziała, że przecież różni ludzie mogą mieć różne odczucia i interpretacje, i wszystkie będą prawdziwe.
Dziwny przypadek psa nocną porą
„Christopher z żelazną konsekwencją wyciąga wnioski, dlatego np. przestaje wierzyć temu, kto raz go okłamał.”
Już właściwie nie pamiętam, kiedy ostatnio przeczytałem jakąkolwiek książkę która nie była opisem jakiejś technologii, wprowadzeniem do języka programowania, albo inną książką techniczną.
Steven Weinberg o prawdzie i fałszu
Rozmowy na temat istnienia Boga lub bogów często przebiegają według pewnych schematów. Może być dużo wariacji takich dyskusji, ale koniec końców zawsze sprowadzają się one do kilku podstawowych stwierdzeń. Jeden z tych archetypicznych przebiegów dyskusji wygląda, w bardzo dużym skrócie, w ten sposób:
- Dlaczego nie wierzysz w Boga?
- Dlatego, że nie ma niczego co by świadczyło o jego istnieniu.
- Może i nie ma, ale religia jest dobra dla ludzi.
2007
Wiesz, jestem aktorem
Rozmowa odbywała się po angielsku, i szła mniej więcej tak:
Mężczyzna: Słyszałem że jesteście z Polski. Skąd dokładnie?
Automaciej: Z Warszawy.
Mężczyzna: Byłem kiedyś w Warszawie, odwiedziłem też Wrocław.
Automaciej: O, bardzo dobra wymowa! Właśnie tak wymawia się „Wrocław” po
polsku.
Mężczyzna (prawidłowo wymawiając po polsku): Dziękuję bardzo.
Automaciej: Dużo bywałeś w Polsce?
Mężczyzna: Nie, byłem tylko raz. Jestem aktorem.
Automaciej: Aktorem, wow. Tak, teraz rozumiem skąd taka dobra wymowa.
Sześcian w perspektywie
Nie wiem, czy pamiętam jeszcze cokolwiek z tego, czego uczyli mnie na architekturze. Nawet jeżeli, to prawdopodobnie da się to zapisać na bilecie autobusowym. Na przykład, że pięćdziesiątka to nie jest pomniejszona dwudziestka. Ale czymś, co najbardziej utkwiło mi w pamięci jest sześcian w perspektywie, uczony przez Słupa, czyli profesora Słupeczańkiego.
Niedawno miałem w rękach Zaurusa firmy Sharp, bardzo sympatyczne urządzenie przenośne z Linuksem na pokładzie. Był tam program do rysunku odręcznego.
Magia kartek pocztowych
Tak wiele rzeczy dzieje się przypadkiem, że aż dziw. Na przykład któregoś dnia poruszając się ruchami Browna po Pier 39, trafiłem do sklepu z najprzeróżniejszymi pamiątkami typu podpisane gitary elektryczne i plakaty z Gwiezdnych Wojen po dwa czy trzy tysiące dolarów. Były tam też pocztówki, ale nie z widokami, tylko z ikonami amerykańskiej popkultury, takie jak Marylin Monroe, czy mistrz Yoda.
Wróciłem do domu z naręczem kartek, ale co dalej? Nie miałem żadnych adresów, ale ten problem dał się szybko rozwiązać. Powysyłałem kartki, a było ich ponad dwadzieścia, i wiecie, co dalej?
...ale to jest po angielsku!
Kot zaczaił się przed mysią dziurą i czekał. Ale mysz była sprytna i ani wychyliła nosa. Kot cierpliwie czekał i czekał, ale jednocześnie głodniał i głodniał. Nie wyglądało na to, żeby miał cokolwiek w ten sposób wskórać. Nagle kot zaczął szczekać. Mysz to usłyszała i pomyślała: „O, pies! Pewnie przepłoszył kota!” i wychyliła się z dziury… Kot, oblizując ostatnią kosteczkę, mruknął do siebie tak: „Warto się było uczyć języków obcych.”
Proszę mi tu wyjaśnić...
Proszę mi tu natychmiast wyjaśnić pojawienie się różowego latającego słonia w moim pokoju.
Komentarze
- byte (2007-11-22 16:09:54): Jeżeli pojawienie się słonia jest związane ze zniknięciem alkoholu w większych ilościach, to związek przyczynowo-skutkowy jest dość oczywisty. Jeżeli słoń pojawił się sam z siebie, to właśnie miałeś objawienie.
- prism (2007-11-22 16:19:29): U nas pojawił się różowy króliczek :-)
- lsr (2007-11-22 16:28:58): Kurde, żeby to jeszcze białe niedźwiedzie lub myszki były, to bym rozumiał…
- Michał Górny (2007-11-22 17:38:57): To na pewno agent wywiadu Obcych…
- antoszka (2007-11-22 17:41:25): Przecież Wanat (a może kto inny) to tłumaczył piętnaście lat temu jeszcze na Brackiej. Wynika z wprost z praw fizyki.
- D4rky (2007-11-22 17:51:40): diler cie oszukuje
- lemiel (2007-11-22 23:12:12): D4rky, raczej towar był porządny ;)
Komentarze <blink>nie</blink> na temat
Dzisiaj pisałem e-mail, o którym wiedziałem, że trafi do osoby studiującej teologię. List był na temat zupełnie z religią niezwiązany, ale w pierwszej wersji wymsknęło mi się takie coś:
(…) którzy, o ile religijni fanatycy nie spowodują wybuchu kolejnej wojny światowej, będą żyli w o wiele bardziej (…)
Jednak kiedy zapytałem się zaufanej osoby, czy jest w porządku wsadzać taką szpilę, dostałem odpowiedź, że nie, nie jest w porządku. Jeżeli chcę zacząć jakiś temat, powinienem zrobić to otwarcie w osobnym liście. A zasadniczy temat, który zamierzam rozpocząć, powinien być czysty, pozbawiony jakichkolwiek dodatkowych „wstawek”. Dobrze więc, dokonałem autocenzury i napisałem tak:
Przytul mnie
W ostatni weekend w Dun Laoghaire odbywał się festiwal kultur świata. W ramach poznawania tych kultur, zjadłem libańskiego naleśnika z falafelem, popiłem brazylijskim koktajlem i potańczyłem salsę na koncercie zespołu grającego muzykę z Kongo (notabene, bardzo dobry gitarzysta).
Pod koniec przeżyłem coś zupełnie niespodziewanego. Moje oko pochwyciła jakaś przytulająca się para, dookoła której był zebrany tłumek ludzi. Zaintrygowany, podszedłem bliżej. Na kawałku materiału rozłożonym na chodniku stał bosy, ubrany na biało mężczyzna.
Czy można umysłem generować liczby losowe?
Wiele sztuczek takich, jak te które demonstruje Derren Brown, opiera się na tym, że prosi się jakąś osobę o wybranie jakiejś liczby, przy czym brzmi to na przykład tak:
Choose one of those numbers, keep them to yourself, choose one, it doesn’t matter which one it is, settle on a number, are you thinking of one now…
Nic dziwnego, że osoba do której mówił, wybrała liczbę 1.
Wymyślanie liczby losowej jest, mam wrażenie, czynnością dla człowieka bardzo nienaturalną. Nasz umysł pracuje zawsze w przeciwnym kierunku, stara się doszukiwać związków i w miarę możliwości eliminować losowość. Liczba losowa to liczba „bez sensu”, oderwana od wszystkiego naokoło. Praca „bez sensu” to ostatnia rzecz jaką nasz umysł chciałby wyprodukować. Nie wiem jak wy, ale ja, poproszony o wymyślenie liczby losowej, zawsze wpadam w panikę: Liczba? Ale jaka? Byle jaka? Jak to byle jaka? Skąd mam ją wziąć? Wymyślić? Ale jak? Skąd będę wiedział że jest losowa?
Gdzie ta polskość?
Kiedy przyjechałem do Dublina, jedną z pierwszych moich myśli było pytanie: „Czy ja w ogóle wyjechałem z Polski?” W barze Polacy, na ulicy Polacy, w sklepie Polacy, w ochronie Polacy, w laboratorium Polacy, a w domu w którym mieszkam, ostateczną statystyką jest: siedem na czternaście mieszkań jest zajętych przez Polaków.
Była to jednak myśl dość powierzchowna. Jasne, spotykam ludzi którzy mają ten sam pierwszy język co ja i z łatwością [rozpoznaję][rozpoznac] ich na ulicy. Na przykład po białych skarpetkach, albo po wrzucaniu butelki po piwie do morza, albo po sposobie chodzenia w stylu „wrzody pod pachami”. Czasami się za nich wstydzę, czasami jestem dumny kiedy słyszę że są uważani za dobrych pracowników. Z czasem zacząłem kwestionować swój związek z resztą Polaków w Irlandii i koniec końców, zamiast „czy ja w ogóle wyjechałem z Polski?” zacząłem się zastanawiać
Oprogramowanie naukowe kontra minus ha
Pracuję z oprogramowaniem naukowym jakieś pół roku i nie powiem żeby mnie zdziwiło to co zobaczyłem:
maciej@pm:~$ impute -h
Segmentation fault
Program z którym miałem nieprzyjemność pracować, jest już odrobinę lepszy.
maciej@l2cu27:~> hapmixmap -h
Usage:
hapmixmap
or hapmixmap -f [extra options]
Consult the manual for details of user options.
This is a list of all valid options:
----------------------------------------
allelefreqoutputfile ( outputfile )
allelefreqprecisionposteriormeanfile ( outputfile )
allelefreqprecisionprior ( dvector )
(...)
Ale i tak jest prawie nieużywalny. Zamiast użyć jakiejś ogólnie dostępnej biblioteki do parsowania opcji takiej jak getopt albo Boost::program_options, ma jakiś własny robaczywy kawałek kodu którego jedynym zadaniem jest chyba utrudnianie życia użytkownikom.
Odwrotny dobór naturalny
Jednym z elementów ewolucji jest dobór naturalny, który z grubsza polega na tym, że istnieje korelacja pomiędzy „jakością” osobnika i jego szansą na reprodukcję. W przypadku zwierząt są to proste wyznaczniki, na przykład wśród myszy większą szansę na dochowanie potomstwa mają te które sprawniej uciekają przed kotem.
Wszystko jest w porządku kiedy rozważam zwierzęta. Niestety, kiedy przechodzę do gatunku ludzkiego, zaczynają się schody. Jeżeli macie dzieci, proszę, nie bierzcie tego do siebie, kiedy powiem że wśród ludzi w pierwszej kolejności rozmnażają się ludzie głupi, brzydcy i źli.
Fotografie notatek
O istotności tematu wrzucania notatek do komputera nie muszę przekonywać żadnego studenta. Mógłbym spytać, jak im się czyta z ekranu fotografie notatek, ale czy dobrze się je drukuje, pytać nie muszę.
Notatki są najczęściej nierówno oświetlone, jasne na środku, ciemne na brzegach. Czasami są pogięte i różne fragmenty mają różną jasność. Kiedy próbujemy poprawiać kontrast, to w jednym miejscu wychodzi dobrze, w innym litery robią się bardzo blade, a w jeszcze innym tło robi się czarne. Manipulacja samym kontrastem to za mało.
Nienawidzę języka naturalnego
Tak. Nienawidzę tego skomplikowanego, niedokładnego, niejednoznacznego, włochatego tworu, którego głównym zadaniem jest tworzenie nieporozumień pomiędzy ludźmi. O maszynach już nie wspominając.
...dowód na to również istnieje
Ostatnio w kilku rozmowach podnosiłem kwestię istnienia rzeczy i istnienia dowodu na nie. Teza którą przedkładałem, zainspirowany jedną dyskusją, brzmi tak:
„Jeżeli coś istnieje, to istnieje również dowód na to.”
Ku mojemu zaskoczeniu, wiele osób się z tym nie zgadza! W tym programiści i naukowcy z doktoratami.
Komentarze
-
sharnik (2007-07-12 13:26:04): Masz na myśli istnienie dowodu tu i teraz, czy istnienie w sensie „jest mozliwym do udowodnienia, ale aktualnie (jeszcze) nie wiemy jak to zrobić”?
Niby podobne, ale brzmiące inaczej
Bawię się ostatnio tłumaczeniem na polski; wcale nie jest łatwe. Można szybko uzyskać jakiś tekst z grubsza zrozumiały dla Polaków, ale najczęściej nie ma on nic wspólnego z gładką polszczyzną.
„You cannot fix a machine by just power-cycling it with no understanding of what is going wrong.”
W polskim nie ma wyrażenia „power-cycling”; nie ma czasownika od „cykl”, więc pozostaje „obracać”, „kręcić” i może jeszcze coś, ale żadne z tych nie pasuje, więc trzeba to wyrażenie przetłumaczyć opisowo, albo w ogóle inaczej.
Steve Yegge: Bloguj
Poniższy tekst jest tłumaczeniem wpisu Stevey Yegge, p.t. „You should write blogs”.
Wartościowy blog vs „co słychać”
Mój oryginalny powód założenia joggera jest właściwie niesprecyzowany. Było to wypróbowanie nowej zabawki. Szukałem alternatywy dla Jedynie Słusznego Komunikatora™ i znalazłem jabbera. Jak trafiłem na joggera, już nie pamiętam, ale wysłanie pierwszego wpisu było raczej zabawą niż czymkolwiek innym.
Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów
Przeczytałem książkę. Jest to dla mnie rzecz niespotykana, bo już od dawna książek czytać nie umiem1. Umiem już tylko szybko skanować strony internetowe. Posadzony przed książką zasypiam w 5 minut. Dlatego też Erystyka Artura Schopenhauera wyglądała ma na coś co być może dałbym radę przeczytać. To znaczy, w moim przypadku, skanować odpowiednio długo i uporczywie. Jest to książeczka wielkości leksykonu O’Reilly, 120 stron, dużą czcionką. DUŻĄ. Pomijając przypisy maczkiem.
Czytanie filozofa nie jest jest łatwe dla kogoś kto od iluś już lat czyta wyłącznie tutoriale i slashdot. Jestem przyzwyczajony do tego, że przedstawiany materiał jest zawsze sprowadzony do czegoś typu dwie możliwości. Wszystko co nie jest kawałkiem przykładowego kodu, małą tabelką albo rysunkiem z trzech kółek, wygląda mi na komentarz który można ominąć. Otwieram więc ja tego Schopenhauera, a tam ani listy wypunktowanej, ani tabelki, o kółkach nawet nie wspominając. Szok!
Bazaar, Git i Subversion: zmiana nazwy katalogu
Chyba każdy kto uczył się zarządzać kodem, zaczynał od CVS a potem przenosił się na coś innego. Przeważnie na Subversion, które z założenia jest rozwijane jako zamiennik i ulepszenie CVS. Dla programistów żądnych przygód lub po prostu bardziej wymagających, mamy Git, Bazaar, Monotone, Mercurial, Darcs… i wiele innych.
Mark Shuttleworth napisał ciekawą rzecz: mianowicie, że zmiana nazw plików i katalogów to jedna z najważniejszych operacji potrzebnych przy zarządzaniu kodem. Podał tam przykład zmiany nazwy katalogu w jednej gałęzi z jednoczesnym dodaniem pliku do tego katalogu w drugiej gałęzi. Z czystej ciekawości napisałem test, który sprawdza zachowanie trzech programów, które znam: Bazaar, Git i Subversion. Scenariusz jest następujący:
Dzień dobry, chciałbym się pokłócić
Wczoraj przeczytałem gorącą dyskusję pomiędzy ateistą i agnostykiem. Dawkinsa nie czytałem (dodałem go do listy), ale nawet i bez tego widzę jasno że agnostycyzm to zawracanie głowy. Ale nie o tym chciałem.
Horyzont zdarzeń
Steve Yegge, Google z punktu widzenia Nooglera:
Wpadłem tam na gościa którego trochę znałem. Kilka miesięcy temu przeprowadzałem z nim rozmowę kwalifikacyjną dla mojej starej firmy, ale on olał naszą ofertę i poszedł do Google. Czuliśmy się
spiardlewydymani, bo to była najzdolniejsza osoba w grupie. Pamiętam że przeszedł wszystkie pytania w 12 minut, a potem już tylko rozmawialiśmy o tym w jaki sposób absolwenci wybierają miejsca pracy. Jego wnikliwe uwagi na ten temat stały się początkiem mojego mini-inwestygacji-dochodzenia, którego efektem było to że aplikowałem do Google.
Rozwiązywanie umowy z TPSA
Koniec grudnia. Za dwa dni Wiligia. Prezenty. Szaleństwo. Przeprowadzka. Za dwa tygodnie wyjeżdżam do Dublina.
Popatrzcie na tę konwersację:
― Dzień dobry, chciałbym rozwiązać dwie umowy o telefon i Neostradę.
― Jaki numer telefonu?
― Jeden to… ― podaję numer ― Drugiego niestety nie pamiętam. Czy może pani
dla mnie sprawdzić? Podam pani adres pod którym jest ten numer.
Podaję adres.
― Mhm… dobrze, wypisuję dla Pana rozwiązania umowy.
Pani z TPSA bierze szablon, wypełnia szczegóły.
Któraż to godzina w Silicon Valley?
Jak sprawdzić godzinę, wie każde dziecko. Wystarczy wpisać w terminalu…
maciej@clover ~ $ date
Wed May 16 23:19:12 IST 2007
O, właśnie tak. Przy okazji dowiadujemy się z zaskoczeniem że został nam podany czas IST, czyli Irish Summer Time. Ha! Lato idzie, Irlandia za oknem, wszystko się zgadza.
A co jeżeli chcemy się dowiedzieć która godzina gdzieś w dalekim kraju zamorskim? Albo wręcz zaoceanicznym? Wczoraj rozpracowaliśmy to z kolegą. Wygląda to tak:
Dylemat więźnia i bullying
Dylemat więźnia jest jednym z klasycznych problemów teorii gier. Jest interesującą abstrakcją całej klasy sytuacji, gdzie dwie strony mogą wybierać pomiędzy kooperatywnym i niekooperatywnym zachowaniem. Jest to też gra, w której można osiągnąć wynik zysk-zysk oraz strata-strata. Dylemat więźnia nie ma zastosowania do sytuacji typu targowanie się, gdzie zysk jednej strony oznacza stratę drugiej; opisuje on raczej sytuację w której gracze tworzą zespół i pracują razem.
Mamy tu kolejkę inżynierów
Pracownik agencji pośrednictwa pracy:
„Jeżeli ta firma przedstawi propozycję, to nie należy jej odrzucać, rozumiesz? Praca tam to bardzo dobry krok w karierze. Mamy tu kolejkę inżynierów.”
Dlaczego od razu jestem podejrzliwy? Może dlatego, że gdyby faktycznie miał kolejkę inżynierów, to nie musiałby nic takiego mówić; po prostu wziąłby następnego.
Z drugiej strony, czy mam podstawy do tego żeby powiedzieć gościowi że ściemnia i mu nie wierzę?
Komentarze
- mamaT (2007-04-13 20:56:09): A co byś pomyślał o dziewczynie, która na próbę nawiazaniu znajomości od razu melduje, że ma tu kolejkę kawalerów? I co z tego???
- Hubert (2007-04-14 01:22:53): @mamaT: ja omijałbym dużym łukiem
Playstation 3: centrum obliczeniowe
Ostatnio zaczynam mieć chrapkę na PS3. Ta konsola do gier jest napędzana potężnym procesorem Cell. Sprzęt jest dotowany, Sony sprzedaje poniżej kosztów ― dopłaca około $200 do każdego egzemplarza.
Ma on dość złożoną architekturę: jeden 64-bitowy procesor typu PowerPC i siedem dodatkowych procesorów zmiennoprzecinkowych (SPE). IBM udostępnia Cell SDK z własnym kompilatorem C i C++.
Wciąż mam kilka pytań na temat PS3, na które nie mogę znaleźć odpowiedzi: Na czym polega podział pamięci RAM w PS3? Czy aby wykorzystać pełną moc procesora Cell wystarczy skompilować kod ichnim kompilatorem, czy kod musi być specjalnie napisany? Czy GCC potrafi wykorzystać możliwości procesora Cell?
Interfejsy w C++, zebrane cytaty
Dzisiaj rano przed pracą odbyłem solidny spacer do Sandyford, 40 minut w jedną stronę. Jeżeli chcecie wiedzieć, co mogło skłonić mnie do takiego umartwienia, zdradzę Wam że odbierałem na poczcie paczkę z książkami, o których niedawno pisałem. Od razu przewertowałem je w poszukiwaniu fragmentów mówiących o interfejsach w C++ i zrobiłem zakładki.
Teraz jestem dobrze przygotowany do rozmowy na ten temat.
W trakcie niesławnej rozmowy o intefejsach, szef zapytał się D.: „A co gdyby okazało się, że specyfikowanie interfejsów jest faktycznie dobrą i powszechnie stosowaną praktyką?”, na co D. odpowiedział w te słowa: „Byłbym w takim szoku że porzuciłbym programowanie.”
Dwie paczki naraz, ale żadna do domu
Niedługo miną dwa miesiące od momentu kiedy po raz pierwszy zamówiłem w eircom podłączenie do internetu (broadband). Historia wygląda tak:
- Pierwsze zamówienie wylądowało w /dev/null
- Drugie zamówienie zostało „zrealizowane”
- Modem eircom do mnie nie dotarł; eircom dostał zwrot, ale najwyraźniej tego nie zauważył
- Poprosiłem rodzinę o wysłanie z Polski modemu od Neostrady
Mamy więc dwóch zawodników: modem z Polski i modem z Dublina. Gotowi! Start!
Wczoraj dostałem awizo na modem od eircom. „We were unable to deliver a package…”
Konto bankowe, odhaczyć
Zastanawiałem się, który bank wybrać. Największym irlandzkim bankiem jest AIB. Następny w kolejności jest Bank of Ireland.
Zazwyczaj dobrze jest, jeżeli na każdym rynku konkurują ze sobą przynajmniej dwie firmy o porównywalnej wielkości. Wtedy, dla zapewnienia równowagi, nowi klienci powinni iść do mniejszej firmy. Ta logika nakazywałaby mi założyć konto w Bank of Ireland. AIB z kolei ma swój oddział w kampusie, kilka minut piechotą od miejsca w którym pracuję.
Tak więc z lenistwa zdecydowałem się na AIB i w przerwie na lunch pomaszerowałem do kampusowego oddziału. Ponieważ jest to największy irlandzki bank, spodziewałem się trudności, jak to w molochach bywa. Okazało się że konto założyli mi szybko i sprawnie. Do założenia konta oczywiście była potrzebna pepesza, znaczy się, PPS.
Proste plecy
Joanna podesłała mi niedawno link do artykułu o siedzeniu przy biurku. Piszą w nim, że siedzenie prosto nie jest wcale najlepsze dla kręgosłupa.
Levent Caglar z instytucji charytatywnej BackCare, dodał: „Ogólnie, otwieranie kąta pomiędzy tułowiem a udami w pozycji siedzącej jest dobrym pomysłem i poprawia kształt kręgosłupa, nadając mu kształt zbliżony do litery S, tak jak w pozycji stojącej.
Nie zgadzam się z artykułem, to znaczy z konkluzją. Wyprostowana postawa jest dobra dla kręgosłupa. Powód, dla którego artykuł twierdzi inaczej, tkwi w tym że większość osób nie może ustawić dolnej części kręgosłupa w odpowiedniej pozycji. Najlepiej pokazać to, może nieco przesadnie, na przykładzie.
Pierwszy dzień w pracy
Przejechałem swój przystanek, ale następny był na tyle blisko że wróciłem na miejsce w pięć minut. Wiedziałem że jak się gdzieś jedzie pierwszy raz, można łatwo się gdzieś zaplątać i dlatego dałem sobie więcej czasu.
Zatrzymałem się przy pustej recepcji. Po chwili ktoś mnie zagadnął, pytając na kogo czekam. Był to zarządca budynku (z tego co zrozumiałem), dał mi do przeczytania zbindowany manual budynku i formularz do wypełnienia.
Mój szef, profesor epidemiologii genetycznej, wszedł do hallu z rowerem w rękach, kiedy byłem w połowie lektury. Wprowadził mnie do biura i od razu przeszliśmy do rzeczy, czyli do uruchamiania komputera (który nie chciał się uruchomić), przeglądania kodu i wprowadzania mnie w szczegóły projektu. Odpowiadając na pytanie Piotra, oto jak sprawy w skrócie wyglądają: będę programował, w C++, program do analizy danych genetycznych, który jest udostępniony na licencji GPL. I mogę robić to pod Linuksem.
2006
7 dni do wylotu
Wreszcie porozmawiałem z babcią, powiedziałem jej że wyjeżdżam. Duża ulga, bo trochę obawiałem się tej rozmowy, tzn. reakcji babci na tę wiadomość. Było lepiej niż się spodziewałem.
Zrobiłem drugie podejście do likwidacji konta w Pekao SA, tym razem zakończone sukcesem pomimo interwencji pani, która pytała mnie czy aby na pewno to konto mi się nie przyda i czy przypadkiem nie kręci mnie ubezpieczenie NW które mają w ofercie.
Złożyłem w szkole podanie o wydanie dyplomu anglojęzycznego. Ciekaw jestem czy wydają dwa dyplomy, jeden po polsku a drugi po angielsku, czy tylko jeden po angielsku.
Sprzedaję, zwijam, wymawiam, likwiduję
Sprzedaję swoje graty, zwijam kable, wymawiam umowy i likwiduję mieszkanie. Trochę dziwnie się z tym czuję. Na przykład ― jak to, to już nie będę słuchał muzyki ze swojej miniwieży AIWA? Ano nie będę. W każdym razie nie z tej.
Komentarze
- Crash (2006-12-22 14:50:02): Może jakąś ‘sayonara sale’ urządzisz?
- Joanna z konta brata (2006-12-23 16:49:37): Wow, to Ty już tak na dobre wyjeżdżasz?… A my się zobaczymy przed Twoim wyjazdem? Wpadniesz jeszcze do Berlina???? Pod koniec stycznia masz jeszcze szansę na koncert…
- Automaciej (2006-12-23 19:21:12): @Crash: Chętnie bym zrobił, tylko już mało czasu zostało! @Joanna: Przed wyjazdem już nie ma szans, za mało czasu. Spoko, nie jadę do Nowej Zelandii, jeszcze będziemy mieli okazję się spotkać! :-)
- Joanna z konta brata (2006-12-25 00:06:08): Loty są tanie…
6 dni do obrony
Postępy w przygotowaniach do obrony: Zero. Null. Nada. Niente.
Jadłem za to przepyszną WZ-kę w cukierni w Zalesiu Górnym. Mówię wam, niebo w gębie. Jak będziecie mieli okazję, to polecam: Zalesie Górne, Pionierów 15.
Komentarze
- Nina (2006-12-12 08:41:02): Zalesie Górne… to mi wygląda jak okolice Piaseczna… ehh byłam tam jakiś rok temu… i jakoś sentymentalnie się zrobiło po przeczytaniu wpisu..
Bumerang
Nigdy nie mogłem zrozumieć, jak bumerang może wracać. Że co, rzucamy go, on leci a potem się okręca na pięcie i wraca?
Okazuje się, że [bumerang leci po okręgu][night-boomerang]. Rzucamy go więc w przód, a on dolatuje do nas z tyłu. [Mechanika lotu bumerangu][mechanika] jest dość skomplikowana, bo współdziała tam kilka sił (czy momentów?) które muszą pozostać w równowadze żeby bumerang wrócił.
Zafascynowany tematem, postanowiłem kupić [Aerobie Orbiter][orbiter], który wygląda bardziej na trójkąt ostrzegawczy niż bumerang, ale na filmie można zobaczyć że on [naprawdę wraca][wraca]. [Instrukcja][instrukcja] wygląda prosto, ale w praktyce wcale nie jest łatwo tak go rzucić, żeby wrócił.
Kartezjusch
(Tekst z ok. 1991 roku)
W życiu trzeba czasami wierzyć w rzeczy bardzo niepewne. To niedobrze, bo wszystkie twierdzenia wątpliwe należy odrzucić jako fałszywe. Nie istnieje nic, co byłoby takie, jak nam to zmysły ukazują. Należy odrzucić wszystko, co dotychczas brane było za dowody. Sny są tak samo prawdziwe, to, co przekazują nam zmysły na jawie. Żeby szukać prawdy, Kartezjusz musi istnieć. „Myślę więc jestem“ ― oto pierwsza i niezachwiana zasada poszukiwanej filozofii.
Dlaczego starsi ludzie nie korzystają z internetu?
Nie wiem, na czym to tak naprawdę polega, że większość starszych ludzi w odniesieniu do Internetu stwierdza: „to nie dla mnie". Rzeczywiście, Internet jest czymś, co powstało stosunkowo niedawno, a starsi ludzie żywią uprzedzenie do wszystkiego co nowe.
W praktyce jednak np. używanie forum sprowadza się do czytania tekstu z ekranu i wpisywaniu odpowiedzi, czyli naprzemiennym używaniu kartki i maszyny do pisania. Maszyna jest wynalazkiem starszym niż obecni staruszkowie, więc trudno tutaj wykręcać się nieznajomością technologii. Są oczywiście istotne nowości (w stosunku do papieru i maszyny do pisania) takie jak przyciski „odpowiedz” i logowanie, ale stanowią niewielki procent tego, czym trzeba operować. Zdecydowana większość jest to wciąż, tak samo jak kiedyś, czytanie czarnych słów z białego tła oraz wciskanie klawiszy z narysowanymi literkami.
Nazwy stanowisk w CV
Jednym z większych problemów podczas pisania CV było (i jest) dla mnie określanie stanowisk. Moje doświadczenia dotyczą głównie małego biznesu, gdzie należała do mnie cała strona techniczna. Były to poniższe zadania, nie za każdym razem wszystkie, ale większość:
- Zmontować sprzęt
- Zainstalować system
- Skonfigurować wszystkie usługi (www, dns, bazy danych, e-mail, skaner av, etc.)
- Pójść do klienta i przeprowadzić wywiad
- Wybrać technologię
- Zaprojektować program
- Przygotować harmonogram
- Założyć system śledzenia zadań i wpisać zadania
- Zacząć pisać kod, co generalnie idzie dobrze ale szybko się okazuje że trzeba…
- Dać ogłoszenie na programistę, przejrzeć CV, zrobić wywiady, wybrać kandydata
- Śledzić zadania i pilnować harmonogramu
- Odpowiadać na zgłoszenia użytkowników
CTO w miarę dobrze odpowiada temu stanowisku, ale chyba nie ma tu zastosowania, bo odnosi się do korporacji a nie do firmy która zajmuje się projektami dla 2‒3 programistów. Opisy takie jak „Head of IT” też nie są szczęśliwe bo niewiele mówią. Jak określacie takie stanowisko w CV?
minus 5 dni do oddania
Złożyłem pracę!
Miałem też przygody. Jadąc pożyczonym od matki samochodem, zostałem zaskoczony przez młodego człowieka który podbiegł i krzyknął: „Ma pan flaka!”.
Koło zapasowe oczywiście nie miało powietrza. Byłbym w niezłej düpie, gdyby nie zbieg okoliczności: akurat na dzisiaj byłem umówiony z wujkiem z Niemiec, który akurat jest z wizytą w Polsce. Podwiózł mnie i moje sflaczałe koło zapasowe do wulkanizacji. Mało tego, zawiózł mnie jeszcze do szkoły, gdzie szybko skompletowałem wpisy do obiegówki. Co ja bym bez niego zrobił?
minus 4 dni do oddania
Przeczytałem całość z papieru. Zrobiłem jeszcze trochę poprawek, wprowadziłem wszystko do komputera i wrzuciłem zmiany do repozytorium.
Transmitting file data ……..
Committed revision 384.
Zauważyłem że częstość poprawek była różna w różnych rozdziałach. Najwcześniejsze partie pracy miały stosunkowo najwięcej poprawek. Oprócz kwestii językowych poprawiałem rzeczy związane ze spójnością i ciągłością, np. usunąłem odwołania do załącznika który zdecydowałem się usunąć.
Dzisiejsza wersja jest ostateczna.
1 dzień do oddania
Kosmetyka nie zajmuje wcale tak mało czasu jak by się zdawało. Jeszcze nie skończyłem tworzenia indeksu. URL-e z jakichś przyczyn zrobiły się fioletowe. Przetłumaczyłem streszczenie na język polski, na wszelki wypadek.
Muszę powiedzieć że LaTeX jako technologia pisania pracy sprawdził się wprost genialnie. Chciałbym zwrócić uwagę na dwie ogromne zalety LaTeX-a.
- Od pewnego momentu mogłem zupełnie zaprzestać zaprzątania sobie głowę prezentacją. Moim zadaniem było wpisanie treści, kropka. Nie oznacza to, że nie oglądałem skompilowanego dokumentu, ale czyniłem to wyłącznie aby stwierdzić że wszystko wygląda świetnie.
- Współpraca z innymi osobami była bardzo prosta dzięki temu że LaTeX używa źródeł tekstowych. Dzięki temu mogłem trzymać źródła pracy w Subversion i używać narzędzi tekstowych (np. vimdiff) do przenoszenia zmian. Osoba która wprowadzała poprawki mogła po prostu edytować plik według swojego uznania, nie martwiąc się o to czy znajdę miejsce w którym została wprowadzona zmiana. Możliwość wpisywania komentarzy do źródeł była również bardzo pomocna. Dzięki niej każdą zmianę można było dodatkowo wyjaśnić.
Zrobiłem wczoraj quiz dotyczący rodzajników, w którym zdobyłem 25 punktów na 30 możliwych. Może jednak trafiam częściej niż trójstronna moneta.
Lutowanie
Od małego lubiłem się bawić kabelkami, a żeby zrobić coś z kabelków, potrzebowałem coś zlutować. Na przykład chciałem użyć dodatkowych dwóch małych głośników, tak aby grały różnicę pomiędzy prawym i lewym kanałem w nagraniach stereo.
Nie zrobię dopóki nie zrozumiem
Jeżeli usiłuję pracować, ale co pięć minut opadają mi ręce, to znaczy że albo problem jest niewłaściwie postawiony albo próbuję go rozwiązać w niewłaściwy sposób.
Najbardziej deprymują mnie rzeczy powtarzalne. Jestem leniwy, to raz. Dwa, że nie potrafię zrobić tego samego dwukrotnie i się nie pomylić. Jeżeli jestem do czegoś zmotywowany, to najczęściej przez myśl, że przygotowany mechanizm będzie później wykonywał robotę za mnie.
Kolejna deprymująca rzecz to implementowanie czegoś, czego nie rozumiem, czegoś co nie posiada przejrzystej dla mnie struktury logicznej. Kiedy rozumiem zagadnienie, mogę wyprowadzić abstrakcje, uogólnić i zautomatyzować.
Rozterki na szlaku
W zeszłą niedzielę postanowiłem trochę dotlenić mózgowe zwoje swoje i wybrałem się na rowerową wycieczkę. Celu podróży nie osiągnąłęm, ale cel wycieczki został osiągnięty, a zwoje moje nasycone O2.
Planem wycieczki było przejechać po oznakowanym rowerowym szlaku turystycznym. Szczególnie podobały mi się sposoby oznakowania na rozstajach dróg. Na przykład:
Spróbujcie ocenić na podstawie zdjęcia: Jeżeli poruszamy się po czarnym szlaku rowerowym, w którą stronę należy pojechać: w prawo czy w lewo?
Nie jestem u siebie
Wakacje. Babcia mówi:
„To jest też twój dom, przyjeżdżaj, jesteś u siebie.”
Przyjechałem. Wystarczyło że na chwilę zszedłem na dół.
„Piłeś dzisiaj coś? Jest upał, wycieńczysz się.”
A kiedy wypiję piwo…
„Alkohol fatalnie działa, rozgrzewa organizm.”
Ale na tym nie koniec.
„Wczoraj późno się położyłeś.”
„Każdy dietetyk ci powie, że śniadanie to najważniejszy posiłek. Nie możesz tak pracować bez śniadania, wycieńczysz się. Wpędzisz się w gruźlicę. Co to za nowa moda? Przecież zawsze jadłeś śniadanie.”
Osełka Warlubska
Przyjrzyj się uważnie poniższemu zdjęciu. Jest to bez wątpienia Osełka Warlubska. Ale czym jest tak naprawdę Osełka Warlubska? Popatrz i oceń. Co przedstawia poniższe zdjęcie?
- Margarynę?
- Margarynę z dodatkiem masła?
- Zwykłe masło?
- Dobre masło (osełkę)?
Prawidłowa odpowiedź: Margarynę z dodatkiem masła.
Każdy, kto weźmie lupę do ręki, przeczyta:
Mieszana substancja do smarowania
Zawartość tłuszczu 72%
Skład: tłuszcz roślinny (60%), woda, masło (15%), sól (0.5%), emulgatory: E471, lecytyna, konserwant: sorbinian potasu, regulator kwasowości: kwas cytrynowy, aromat, barwnik naturalny - annato.
Absolutorium w kieszeni
Dzisiaj zdawałem drugi z dwóch egzaminów w mojej ostatniej na tych studiach sesji egzaminacyjnej. Jestem spokojny że go zaliczyłem. Oznacza to że absolutorium mam już w kieszeni i pozostało mi tylko napisanie pracy magisterskiej.
Mysz w lewej dłoni
Jestem praworęczny. Dzisiaj postanowiłem używać myszy przy pomocy lewej ręki. Powód: RSI.
Do urazu jeszcze nie doszło… mam nadzieję. Czuję stały nacisk w prawym nadgarstku. Czasami ból. Nie pomaga żadne chwilowe rozruszanie czy rozmasowanie nadgarstka. Muszę rozłożyć obciążenie pomiędzy rękami. Jako osoba praworęczna wykonuję już wystarczająco dużo czynności prawą dłonią. Mogę sobie pozwolić na dociążenie lewej. Mam nadzieję że jako były gitarzysta szybko przystosuję się do nowej sytuacji: praworęczny gitarzysta używa lewej ręki do chwytania na gryfie dźwięków i akordów, czynności bardziej skomplikowanej niż to co robi prawa ręka,
Zasady ruchu drogowego w Warszawie
- Wszystko co zrobisz naciskając klakson, jest zgodne z przepisami.
- Możesz parkować gdziekolwiek jeżeli włączysz światła awaryjne.
- Czerwone światło oznacza że następne sześć samochodów może przejechać przez skrzyżowanie.
(przetłumaczone z fortune, zbiór definitions)
Komentarze
- Hubert (2006-05-01 00:55:25): Ja zauważyłem ostatnio nową tendencję: nieużywanie kierunkowskazów, w przypadku kiedy wykonywany manewr jest niezgodny z przepisami. Na przykład zmiana pasa przez ciągłą linię albo z zajechaniem komuś drogi
Polskie tłumaczenia
Ostatnio zacząłem czytać teksty Joela Spolsky’ego, a zaczęło się od pewnej niedzieli w Empiku, kiedy w ramach oszczędzania pieniędzy za 45PLN kupiłem jego książkę o prowadzeniu projektów informatycznych.
Większość książek które ostatnio kupuję o wiele bardziej wolałbym czytać w oryginale, po angielsku. Chociażby Wzorce Projektowe. Niestety, nie są tutaj osiągalne w sensownych cenach. Jeżeli ktoś ma szczęście, znajdzie książkę po polsku. Jeżeli ktoś, tak jak ja, szuka książki o Lispie, nie znajdzie jej wcale.
Doświadczenie
Doświadczenie, rzeczownik:
To, co zdobywamy wtedy kiedy nie zdobywamy tego, czego chcieliśmy.
Tak, to jest tłumaczenie fortunki. Niektóre fortunki są tego warte.
2005
Hola!
Buenos dias. A właściwie - Buenas tardes, bo już jest wieczór. A przynajmniej tak wygląda.
Kupiłem za 20zł rozmówki hiszpańskie SuperMemo. Nagrali na płycie rozmówki w plikach mp3, mogę ich słuchać pod Linuksem. Oglądałem też wypasiony kurs za 400zł, ale jak pomyślałem że będę musiał się przebootowywać do Windows, to mi się odechciało.
Rozmówki są miejscami śmieszne, na przykład “Jestem ze wschodniej Danii”. Gdzie jest wschodnia Dania, przepraszam? Zachodnia część to jeszcze rozumiem, bo to jest po prostu część kontynentalna. Ale wschodnia… najbardziej na wschód wysunięty jest Bornholm, to o niego chodzi? A może prostu Zelandię, czyli wyspę na której jest Kopenhaga?
Parker z Watermanem
Wygląda na to że osobą której kupuję najwięcej prezentów na Gwiazdkę, jestem ja sam. Jakoś mi to weszło w nawyk, nie mogę przejść się po mieście żeby czegoś sobie nie kupić. Dzisiaj był to zestaw: nowa stalówka i nowy brązowy atrament. Nie wiem, czemu poprzednia stalówka niedomagała, ale już się trochę z nią męczyłem a pióro jest po to, żeby pisanie było przyjemne.
Halloween. Cukierek albo psikus.
Dzwonek. Dziwne, bo nikogo nie zapraszałem. Podnoszę słuchawkę domofonu, dziecięcy głos mówi: “Halloween. Cukierek albo psikus.” Odkładam słuchawkę. Przypomina mi się Łona i “Nieruchomość”. Spójrzmy na to z tej strony: ta historia jest o nas. Za oknem mam piękny, własny, trzymetrowy żywopłot. No, nie do końca własny, ale z pewnością trzymetrowy.
Ciekawe, jaki zrobią mi psikus.
Jako że ten wpis przyciągał lawinę idiotycznych komentarzy, komentować mogą tylko użytkownicy joggera.
Komentarze
To jeszcze nie koniec sezonu
Miałem być tu tylko jedną noc. Problem był taki, że prom przypływał do Świnoujścia i pociąg odjeżdżał o tej samej godzinie, więc musiałem się przechować przez 24 godziny. Znalazłem nocleg, i to taki że będę mógł zostać kilka dni, a że pogoda jest świetna, to szykuje się bardzo przyjemne zakończenie lata. W weekend mają grać Reni Jusis i Sistars (i inni, ale nie znam), więc będzie czego posłuchać. Szczególnie czekam na Sistars, żeby porozmawiać z Ułanem (bębny) i powspominać dawne dzieje, kiedy to razem koncertowaliśmy z zespołem Funksters na Pomorzu.
Mam pomysł na firmę!
Zatrudnię pracowników. Ich zadaniem będzie wynająć biuro, przynieść krzesła, biurka i komputery. Następnym zadaniem będzie coś wymyślić i zarobić pieniądze. A ja pobiorę odpowiednią prowizję.
Komentarze
-
zeus (2007-07-31 09:33:18): ciekawe rozwiązanie:)
-
wariat (2007-08-31 20:14:32): kazdy by chcial zarobic ale sie nie narobic! pasja to klucz do sukcesu
-
Jacek (2007-11-28 20:49:24): mój ómysł przewyższa ómysły innych mam wady ale plusów jest ogrom mogę zmienić świat bo władza jest mym przeznaczeniem mam wiele pomysłów by umilić życię ludzią dorabiając się na nich jednak nie pieniądze mają dla mnie znaczenie a ludzie szukal szalonych ludzi mających dosyć pieniędzy by pomusz mi w dązeniu mój numer tel 515686635 z poważaniem Lord Jacek Janaszkiewicz
Problemy z egzaminami
Kłopot polega na tym, że wyjeżdżam 2 lutego, czyli omija mnie cała sesja zimowa. Oczywiście nikt mnie nie zwolni z egzaminów, w związku z czym będę musiał zdawać je albo teraz albo we wrześniu. Wolałbym uniknąć września, ale zdanie wszystkiego w styczniu może okazać się niemożliwe… udało mi się zdać wczoraj logikę matematyczną (uff…), ale dzisiejszy egzamin z metod numerycznych przełożyłem na za tydzień, bo nie zdążyłem się przygotować, niestety.
Przygotowania do wyjazdu
Szkoła wysyła mnie na 5 miesięcy na studia do Danii. Wybrałem sobie kursy, które muszę tam zaliczyć (nawet odrobinę więcej niż musiałem). Studiując w Danii, zaliczę semestr szkoły w Warszawie. Dobry układ, a przy okazji poznam trochę nowych ludzi i zyskam nowe tak zwane “możliwości” :-)
2004
Pszczoła w nosie
Śniło mi się, że do nosa (do prawej dziurki) wleciała mi pszczoła i strasznie bzyczała. Chciałem jej jakoś pomóc wyjść, ale nie mogłem palcem (żeby jej nie zgnieść). Bałem się że mnie użądli. A ona jakoś nie chciała wyjść, tylko bzyczała.
Nie macie pojęcia, jaka to była ulga – po przebudzeniu.
Komentarze
- wilku (2004-06-11 20:00:06): Zatkać lewą dziurkę i dmuchnąć? :)
- kasiaczek (2004-06-14 06:54:12): To nie sen…to horror jakiś…
Lepiej? Ale lepiej, prawda?
Rozumiem pozytywne afirmacje, ale nie takie:
“Jak się czujesz?”
“źle.”
“Ale bardzo źle czy tak źle ale troszkę lepiej?”
“Źle się czuję.”
“Ale jednak tak troszkę lepiej, co?”
“Nie.”
“Ale lepiej, prawda? Lepiej? No, lepiej?”
“Nie lepiej. Czuję sie źle.”
“No, pewnie lepiej, może źle ale tak troszkę lepiej, tak tak, lepiej lepiej.”
UPDATE 2018-06-28: Dziś to nawet normalnych pozytywnych afirmacji nie rozumiem. Jak jest dobrze, to jest dobrze. Jak jest niedobrze, to jest niedobrze. Jeżeli doświadczamy negatywnych emocji, to pozwólmy na to. Emocje przychodzą i odchodzą. Zajmijmy się sytuacją która przyczynia się do tych emocji.
Tydzień Walki z Czasownikiem na Końcu Zdania
Wszyscy ostatnio czasowniki na końcu zdania stawiają. Ja tego nie rozumiem. Przecież szyk wyrazów w zdaniu ważny jest i przy jego pomocy też różne treści wyrażać można. A tutaj żadnego zróżnicowania nia ma, wszyscy ten czasownik biorą i na końcu zdania umieszczają, chyba nad niczym się nie zastanawiając.
Komentarze
- dentharg (2004-05-19 23:34:08): Masz babol: "zastanawiając" to imiesłów. Prawidłowo winno być: "… chyba nad niczym nie zastanawiając się". Choć i tu bym polemizował sam ze sobą, bo "się" to przecież partykuła. Grunt to się zrozumieć. Się. Zrozumieć. Spać.
- Ja (2009-01-13 19:13:22): Hihi^^
Fajne :D
Po głodówce
Podobno jestem trochę chudszy na twarzy, ale czuję się normalnie. Tylko jeszcze nie jem tyle co normalnie, bo żołądek nieprzyzwyczajony. No i staram się trzymać tylko zdrowych rzeczy, żeby maksymalnie długo utrzymać stan poprawy, który niewątpliwie udało mi sie uzyskać. Pikantynych szczegółów oszczędzę przypadkowemu Czytelnikowi.
Michel Petrucciani
Ostatnio słucham na okrągło Michela Petrucciani. Jestem pod wrażeniem wielu elementów jego gry. A przede wszystkim pod wrażeniem jego konsekwencji estetycznej.
Muzycy, w poszukiwaniu rzeczy nowych i ciekawych, często są gotowi zrezygnować z kwestii estetycznych swojej muzyki. Słowem, decydują się na tworzenie/granie muzyki brzydkiej (choć ciekawej). Natomiast Petrucciani ma swój zmysł estetyczny, który prowadzi go przez cały czas, i który ani na chwilę Petruccianniego nie opuszcza: każdy najmniejszy dźwięk wychodzący spod jego palców jest… piękny.
Idzie powoli, jak żółw ociężale
Jakoś strasznie powoli idzie mi ten projekt1. Chyba dlatego że to wszystko to dla mnie terra incognita, a dodatek nie wiem jeszcze dokładnie, „co to ma robić”. Więc dodaję po kawałeczku, raz tu, raz tam, a przez większość czasu i tak czytam many i różne materiały w sieci.
Myślę że komputer to takie klocki-lego-mega-super-do-sześcianu. Wszystko składa się z małych kawałeczków, z których każdy zajmuje się jakimś fragmentem czegoś, a składając je do kupy można robić różne zmyślne konstrukcje. Genialna zabawka.
Ona mnie nie słuchała!
Zostałem poproszony o pomoc. Tłumaczę kobiecie, żeby otworzyła link w przeglądarce, ale na koniec dowiedziałem się żebym napisał o tym do jej męża. Potem dowiedziałem się od niego, że ona mnie po prostu nie słuchała!
Nie słuchała mnie! Następnym razem po prostu nie będę mówił. Powiem tylko: ,,I tak mnie Pani nie zrozumie. Do widzenia.''
I odłożę słuchawkę.
Komentarze
- mama T (2006-07-15 12:42:05): móżdżek jej się zawiesił?
Ufff... rozmowa się odbyła
Nie była łatwa. Trudno jest rozmawiać z kimś twarzą w twarz, mówić że się odchodzi… i odpowiedzieć na pytanie „dlaczego”'.
Pomimo że nie było to przyjemne, to i tak myślę że było to najmniejsze zło. Przynajmniej jestem konkretny facet i od razu konkretnie przedstawiłem sprawę.
Wierzę, że była to dobra decyzja.
UPDATE 2018-06-28: Nie pamiętam z której pracy wtedy odchodziłem. Przychodzą mi do głowy dwie możliwości. Jedno z tych odejść było dobrą decyzją… drugie nie.
Mam znowu doła
1. Mam znowu doła
Znów pragnę śmierci
Wracają stare lęki
i nie mogę w nocy spać
Ból przemijania
Choroby, wojny, rozpacz [rozpać-przyp.tłum.]
Wszystkie ciemnie strony życia
Dręczą mnie, ach kurwa mać
Ref.
Brazylijski serial już nie cieszy jak kiedyś
Nawet seks jest banalny i nie kręci mnie
Może jestem nienormalny
Za krótko byłem w wojsku
Może w lecie jakiś komar
Adidasa sprzedał mi
2. Mam znowu doła
Znów pragnę śmierci
Wszystkie formy samobója
Przed oczyma stają mi
Przykład
Example is not the main thing in influencing others.
It is the only thing.
-- Albert Schweitzer
Przykład nie jest głównym sposobem wpływania na innych.
Jest jedynym sposobem.
-- Albert Schweitzer
Tak, to prawda. Na Święta przyjechał z USA brat mojej dziewczyny. Przed Świętami, był u nas w domu dwa dni, i miał okazję zobaczyć w akcji Linuksa na moim maluśkim IBM Thinkpad (P233, 96MB RAM). Pooglądaliśmy filmy (dixv i przywieziony przez niego vcd), oglądaliśmy zdjęcia, szperalismy po sieci. W czasie Świąt widać było, że zdążył już zainteresować się tematem.
Potrawa warzywna
Przepisu nauczyła mnie Margaux. Było to podczas krótkiego wyjazdu do Beskidu Żywieckiego. Nie spotkałem jej nigdy wcześniej, ani nigdy później.
2003
Czy pieniądze są najważniejsze?
Czy pieniądze są najważniejsze? Są. I nie są. Czasami są…
Dzisiaj miałem zajęcia z Zarządzania Projektami Informatycznymi. W produkcji oprogramowania znane są trzy zasadnicze podejścia: amerykańskie (najważniejsza kasa), europejskie (najważniejsze żeby można było się czymś-tam pochwalić) i japońskie (najważniejsza doskonałość w każdym calu). Pieniądze są uniwersalnym wymiennikiem dóbr materialnych i to ma swoje zalety. Ale traktowanie pieniędzy jako wyznacznika wszystkiego niszczy całą przyjemność z pisania programów. Pieniądze daje klient. Więc kiedy klient czegoś chce, to co by to nie było, firma to klientowi daje. Nieważne, jaki to ma wpływ na projekt. Klient płaci to rządzi.
2001
Funksters
Fragmenty ze starej strony Funksters, która niegdyś znajdowała się w domenie funksters.nuta.pl.
Historia zespołu
1997, wrzesień
Zawiązuje się pierwszy skład instrumentalny. Nie ma jeszcze nazwy.
1997, grudzień
Do zespołu dołącza wokalistka - Kasia Goszcz. Zespół przyjmuje nazwę ‘Hot Cargo’
1998, luty - wrzesień
Hot Cargo nagrywa demo, koncertuje w wszystkich znanych klubach jazzowych w Warszawie (Akwarium, Harenda, Remont), ale w końcu rozpada się.
1999, luty - czerwiec
Powstają wtorkowe spotkania dżemowe pod nazwą “Funksters” w klubie “Oczko” w Ośrodku Kultury Ochoty. Skład sekcji dyżurnej jako zespół o nazwie “Funksters” wyjeżdża do Danii i nagrywa dwa własne utwory. Spotkania cieszą się duża popularnością, ale po wakacjach niestety nie zostają wznowione z powodu braku sprzyjających warunków lokalowych.


