– Ile czasu zajmuje ci dojazd do pracy?
– Liczę 55 minut.
– Gdzie mieszkasz? Od ciebie da się chyba szybciej dojechać.
– Tak, ale ja nie liczę czasu netto. Liczę momentu kiedy pomyślę
„teraz pojadę do pracy!”, do momentu kiedy siedzę przy biurku.
Jak się popatrzy na Google Maps, kiedy nawigacja pokazuje 25 minut kusi nas żeby stwierdzić „dojazd zajmie mi dwadzieścia pięć minut”. Jeżeli mamy dojechać na 9:00, zaczynamy się zbierać do wyjścia o 8:35. W efekcie spoźniamy się, oczywiście.
A założenie butów? Kurtki? Zamknięcie domu lub mieszkania? Zejście po schodach? Odpięcie roweru, dojście do przystanku, czy dojście do samochodu, otworzenie, uruchomienie silnika? A zaparkowanie? Wejście po schodach? Przebranie się? W życiu codziennym jest jeszcze więcej detali, na przykład niefortunny układ czerwonych świateł, przeciwny wiatr, deszcz, zapomnienie jakiegoś przedmiotu z domu, przypadkowe spotkanie znajomej osoby. Udzielona komuś pomoc.
To, ile czasu spędzimy akurat idąc czy jadąc, samo w sobie nie ma dla nas znaczenia. Znaczenie ma to, kiedy będziemy na miejscu, gotowi do działania.
©2003-2024 Maciej Bliziński