Czasami w miejscu publicznym, np. w autobusie, ktoś prosi mnie żebym się przesiadł, czy przesunął, podniósł z ziemi, czy zrobił coś małego dla przypadkowej osoby. W Irlandii rzadziej niż w Polsce, ale też się to zdarza.
W takiej sytuacji najczęściej za prośbą, albo przed prośbą słyszę uzasadnienie. Ktoś potrzebuje się przesiąść, bo cośtam cośtam. Tylko ja w takiej sytuacji nie jestem jakoś szczególnie zainteresowany uzasadnieniem.
Mógłbym oczywiście wysłuchać całej historii, ocenić czy historia jest prawdziwa, czy też ktoś nam ściemnia, potem zastanowić się czy opowiedziana historia uzasadnia prośbę, i potem ewentualnie spełnić tę prośbę. Ale z drugiej strony, po co sobie zawracać głowę tym wszystkim, kiedy można się zastanowić, czy jest dla mnie OK zrobienie tego o co prosi druga osoba? Jeżeli tak, to po prostu to robię, niepotrzebne mi uzasadnienie. A jeżeli to nie jest OK, to tego nie robię, i uzasadnienie nie pomoże.
Dziwnie jest natomiast, kiedy ja daję do zrozumienia że mnie uzasadnienie niezbyt interesuje, i że po prostu spełnię tę prośbę. Niektóre osoby w tej sytuacji nalegają żebym wysłuchał uzasadnienia i pokazał (albo udał?) że uwierzyłem.
©2003-2024 Maciej Bliziński