Patrzę, patrzę na to… No i aż mi się chce wyjść z… kina, proszę pana. I wychodzę.
—Inżynier Mamoń, Rejs
Jestem już inny niż byłem, dajmy na to, 10 lat temu.
Zajrzałem na google+owe community pythonowe. Zobaczyłem najpierw kilka postów z linkami do bibliotek i artykułów, a niedługo potem coś w tym stylu:
Jak napisać grep w pythonie?
Pod spodem były ze 2 odpowiedzi, w jednej nawet kawałek kodu. I tutaj popełniłem pierwszy błąd. Napisałem:
Ludzie, czy nie widzicie że to jest uczeń któremu się nie chce rozwiązać pracy domowej? Nie rozwiązujcie uczniom prac domowych!
Na to ktoś:
A skąd mamy wiedzieć, czy to jest rzeczywiście praca domowa? Tego typu pytania często się tu pojawiają.
Mój drugi błąd:
Absolutnej pewności mieć nie będziemy, ale (1) ktoś kto musi pytać jak napisać grepa jest na poziomie ucznia, (2) samouk raczej nie wybierze grepa bo są ciekawsze problemy, (3) grep napisany w Pythonie ma prawo być używany tylko jako ćwiczenie. Jeżeli ktoś próbuje rozwiązać problem na systemie produkcyjnym poprzez pisanie grepa w Pythonie, to coś tu jest bardzo nie tak, i należy tę osobę jak najszybciej powstrzymać.
Na to… ktoś napisał 3 paragrafy o tym jak to właśnie jest dobrze rozwiązywać studentom ćwiczenia i jak się komuś to nie podoba, to żeby ignorował te pytania.
Przyznałem człowiekowi rację, w duchu oczywiście, bo w internecie nikomu się jawnie racji nie przyznaje.
I co zrobiłem dalej? Wypisałem się z tej społeczności.
©2003-2024 Maciej Bliziński