Mój żywot człowieka pracującego jest ostatnio przeplatany przerywnikami,
takimi jak na przykład [World Atheist Convention
2011](http://considertheteacosy.wordpress.com/2011/06/03/world-atheist-
conference-day-1/ “Strona po angielsku” ). Wczoraj odbył się pierwszy dzień
konferencji.
Konferencję otworzył Michael Nugent, prezes irlandzkiego stowarzyszenia ateistów. „Ateizm
to arogancki pogląd, że Wszechświat nie został stworzony specjalnie dla nas” -
zacytował na wstępie. Zaraz potem poruszył temat pojęcia
ateizmu: „Dlaczego w
ogóle jest konferencja ateistów? Przecież to tak jakby organizować konferencję
osób, które nie zbierają znaczków.” Nugent dał na to następującą odpowiedź: W
naszym obecnym świecie, owszem, taka konferencja byłaby bez sensu. Ale
wyobraźmy sobie świat, w którym 90% społeczeństwa zbiera znaczki, uważa że
Urząd Pocztowy stworzył świat, i że moralnego przewodnictwa należy szukać
analizując kolekcje znaczków pocztowych - w takim świecie z pewnością
odbywałyby się konferencje afilatelistów.
Śmiesznym momentem był fragment dyskusji panelowej, w którym brodaty mężczyzna
wstał, zadeklarował że jest Muzułmaninem i zapytał Richarda Dawkinsa, czy ten
zmieniłby zdanie, gdyby zobaczył niezbite świadectwo istnienia Boga. Ale nie
zadał tylko tego pytania; zrobił też wstęp, w którym wykazał się zupełnym
niezrozumieniem ewolucji - powiedział, że życie mogło powstać albo poprzez
stworzenie, albo poprzez przypadek. Trzeba mieć tupet żeby wyskoczyć z czymś
takim! Dawkins odpowiedział że owszem, zmieniłby zdanie, choć trudno mu jest
sobie wyobrazić jak takie niezbite świadectwo mogłoby wyglądać. Ja osobiście
myślę, że gdyby w niebie otworzył się ognisty tunel i wychyliła się zeń wielka
brodata głowa, byłby to dobry początek. Ale musiałbym zobaczyć wiele wersji
tego samego wydarzenia filmowanych z różnych ujęć i wysłanych na YouTube przez
niezależnych obserwatorów.
Do odpowiedzi Dawkinsa był też wstęp, z odrobiną dialogu:
Brodaty mężczyzna: „(…) przypadek (…) przypadkiem (…) przypadek (…)”
Dawkins: „Dobór naturalny, element ewolucji, jest dokładną odwrotnością
przypadku. Nie można powstania życia przypisywać przypadkowi.”
Brodaty mężczyzna: „Jak nie przypadkowi, to czemu?”
W tym momencie sala ukryła twarz w dłoniach.
Oficjalna część wieczoru zakończyła się występem komediowym, w którym Abie
Philbin Bowman opowiedział, dlaczego papież Benedykt jest wprost idealnym
materiałem na czarny charakter z Bonda.
W przerwie zauważyłem kilka osób noszących, oprócz identyfikatora konferencji,
logo reddita, i dowiedziałem się od nich, że reddit jest największą obecnie
internetową społecznością ateistów.
Komentarze
- Sigvatr (2011-06-04 12:15:35): Śmiesznym momentem był
fragment dyskusji panelowej, w którym brodaty mężczyzna wstał, zadeklarował że
jest Muzułmaninem i zapytał Richarda Dawkinsa, czy ten zmieniłby zdanie, gdyby
zobaczył niezbite świadectwo istnienia Boga. Znowu? czy
ci ludzie, którzy niby znają Dowkinsa, nie zajrzeli na YouTube? To pewnie
chyba najczęściej zadawane mu pytanie, zaraz po “czy wiesz, ze zginiesz
marnie?!”. a osobiście myślę, że gdyby w niebie
otworzył się ognisty tunel i wychyliła się zeń wielka brodata głowa, byłby to
dobry początek. A ja bym podejrzewał jakaś sztuczkę -
albo utratę rozumu :)
- kuba (2011-06-04 14:25:11): Brodaty mężczyzna: „(…)
przypadek (…) przypadkiem (…) przypadek (…)” Dawkins: „Dobór
naturalny, element ewolucji, jest dokładną odwrotnością >przypadku. Nie
można powstania życia przypisywać przypadkowi.” Brodaty mężczyzna:
„Jak nie przypadkowi, to czemu?” Dobór naturalny to
cecha, którą opisujemy powielanie się życia i rozwój organizmów. Nie uzasadnia
on powstanie życia.
- Sigvatr (2011-06-04 15:32:33): Dobór naturalny to cecha,
którą opisujemy powielanie się życia i rozwój organizmów. Nie uzasadnia on
powstanie życia. Podobnie jak i cała teoria ewolucji,
kreacjonistom to jednak nie przeszkadza.
- tdudkowski (2011-06-04 16:55:23): richarddawkins.net: Bulletins from the Dublin Atheist
Conference
- torero (2011-06-05 22:12:49): Dobór
naturalny to cecha, którą opisujemy powielanie się życia i rozwój organizmów.
Nie uzasadnia on powstanie życia. Podobnie jak i
cała teoria ewolucji, kreacjonistom to jednak nie przeszkadza.
- Sigvatr (2011-06-05 22:17:18): Czekaj, to ma być zarzut
wobec kreacjonistów? Z faktu, że kreacjonistom nie przeszkadza fakt, że teoria
ewolucji nie uzasadnia / nie wyjaśnia powstania życia, robisz zarzut wobec
kreacjonizmu? Oczywiście. Nic nie wiedzą na temat
ewolucji, czy jej mechanizmów (tak, właśnie o tym świadczy ich, a wypominania
tutaj ignorancja), mimo to zawzięcie z nią walcząc, siląc się na pseudonaukowe
argumenty.
- torero (2011-06-05 22:47:11): Lasciate ogni speranza, jak babcię kocham…
Może w punktach będzie łatwiej?… Kuba napisał, że teoria
ewolucji nie wyjaśnia powstania życia. Napisałeś, że i owszem, ale
kreacjonistom to nie przeszkadza. Zdziwiłem się i spytałem, dlaczego
z “nieprzeszkadzania niewyjaśniania” robisz zarzut kreacjonistom.
- tdudkowski (2011-06-06 00:58:00): @torero: czemu od czapy? IMO wyglada to
tak: jednym z podstawowych zarzutow/pytan z kreacjonistycznej strony wobec
teorii ewolucji w ogolnosci, czy tez neoewolucjonizmu w szczegolnosci jest
kwestia powstania zycia. A ze nie wyjasnia, a ze wyjasnia zle, a ze wyjasnia
dobrze ale nie ma dowodow, a ze dowody sa, a mi sie poczytac nie chce itd.
Tymczasem powstanie zycia w ogole nie lezy w obszarze tej teorii, tak samo
powstania zycia nie wyjasnia heliocentryzm, relatywizm einsteinowski czy
teoria kwantowa. Wiec jak wyglada ktos, kto atakuje heliocentryzm bo mu on nie
wyjasnia powstania zycia na Ziemi? Jak ktos kto nie rozumie o czym mowi. I o
to chodzi. Kiedy kreacjonisci mowia o ewolucji wychodzi na to, ze nie
rozumieja o czym mowia (chocby ten “przypadek”). A ile jest warta krytyka
teorii X ze strony kogos kto nie rozumie czym ten X jest? Niewiele ponad to,
ze jest przykladem szkodliwosci religii.
- Sigvatr (2011-06-06 06:56:47): Tdudkowski dobrze to wyjaśnił.
Nawiasem, skoro już piszę, wystarczyło w mojej odpowiedzi przeczytać:
“[kreacjoniści] Nic nie wiedzą na temat ewolucji” (a dowodem na to, jest ich
pojęcie o tej teorii).
- torero (2011-06-06 11:15:50): @tdudkowski: jeśli więc powstanie życia nie
leży w obszarze zainteresowań teorii ewolucji, to kreacjoniści mówiąc, że nie
wyjaśnia ona powstania życia, mają rację, nespa? Tak samo, jak prawdziwe jest
stwierdzenie, że teoria kwantowa nie wyjaśnia kryzysu w Grecji, bo nie leży to
w obszarze jej zainteresowań. Zresztą ewolucjoniści sami są winni tej
sytuacji, skoro spór ustawiają na osi “ewolucjonizm vs. kreacjonizm”. I skoro
kreacjonizm zajmuje się czymś [prawie] zupełnie innym, to sama istota sporu
jest generalnie bez sensu. Ale obarczanie winą za to wyłącznie kreacjonistów
jest myśleniem życzeniowym.
- Sigvatr (2011-06-06 11:22:37): Zresztą ewolucjoniści sami są
winni tej sytuacji, skoro spór ustawiają na osi “ewolucjonizm vs.
kreacjonizm”. Wbrew pozorom, to kreacjoniści zaczęli i
to oni lubią tak (“ewolucjonizm vs. kreacjonizm”) prezentować ten spór. Z
punktu widzenia nauki ewolucja jest faktem. Jeszcze tylko dodam, że ten spór
jest politycznym (występuj np. w USA) i chodzi o zawartość podręczników do
biologii oraz programów nauczania.
- marta (2011-06-06 11:40:18): Hmm… Ciekawa sprawa, nigdy nie słyszałam o
takich konferencjach. Muszę przyznać, że zdziwiła mnie odpowiedź Dawkinsa, bo
choć wiem, że zatwardziałość i przekonanie o niepodważalności poglądów jest
raczej domeną umysłowej krótkowzroczności, to jednak w przypadku wiary
mówienie o przekonujących dowodach uważam za całkowicie bezzasadne. Wiara nie
podlega weryfikacji, nie ma wiary lepszej i gorszej, bo to nie jest nauka.
Albo się wierzy, albo nie. Koniec, kropka. A jeśli tak, to dla niewierzącego
dowodem nie będzie olbrzymia, brodata głowa ukazująca się na niebie, ani nic
innego, bo NIE WIERZY. Uważam, że w związku z tym samo pytanie było
niewłaściwe. Dla wierzącego dowody o nieistnieniu Boga też będą tylko dowodami
z tego świata, które zostaną na rzecz wiary odrzucone, choćby nie wiem jak
niepodważalne były. Gdyby jednak Dawkins zobaczył tę brodatą głowę i udałoby
się udowodnić, że to jest faktycznie Bóg w brodatej postaci, to nadal by nie
wierzył, bo to nie byłaby już wiara, tylko wiedza. Nie wiem dlaczego
ludzie są tak owładnięci logiką i czują taką straszną potrzebę spierania się
na argumenty. Wprowadziliśmy religię do szkół i sprowadziliśmy ją do rangi
zwykłego przedmiotu, jak biologia czy matematyka i stawiamy z niej dzieciom
oceny. Przecież jak ktoś chce być członkiem jakiejś wspólnoty wyznaniowej, to
nauczy się tekstu modlitw, jak można stawiać za to oceny od 1 do 6? A jednak
religia w szkołach jest, badania się prowadzi i dowodów się szuka.
- lemiel (2011-06-06 11:44:12): Wierzy się z jakiegoś powodu. Więc jeśli ktoś
zobaczy taką brodatą głowę i uzna to za powód. Powodem wiary dla
niektórych będzie ochrzczenie osoby przez rodziców. A dla innych nie. I
już. A co do ilości. Ty decydujesz, to Ty wybierasz próg przy ktorym
decyzja jest taka a nie inna. Koniec.
- tdudkowski (2011-06-06 11:45:13): @torero: W zasadzie tak, rzeczywiscie
maja tu racje, a dokladniej mowiac mieliby racje, gdyby ograniczyli sie do
stwierdzenia tego faktu. Tymczasem jest to przedstawiane jako zarzut wobec
ewolucjonizmu, iz tenze nie wyjasnia powstania zycia (jest wiec teoria
wadliwa) lub wyjasnia zle (jest bledny).. Kreacjonizm jest religijna
koncepcja, ktora w sporej czesci wchodzi jednak w obszar kompetencji
ewolucjonizmu, chocby historia zycia na Ziemi (np czas trwania, sklad biosfery
w poszczegolnych epokach, specjacja, samo rozumienie czym jest gatunek,
metodologia datowania itd). Zarzut iz t.e. nie wyjasnia powstania zycia jest
zaledwie czescia krytyki ze strony kreacjonistow i w kontekscie sporu z
ewolucjonistami dowodzi ich kompetencji. Ze strony zas ewolucjonistow (czy
inaczej mowiac po prostu - biologow) wyglada to jak spor helicentryzmu z
teoria plaskiej Ziemi. Sprawa zostala wyjasniona juz dawno, owszem jest to
wciaz teoria, ale dlatego ze wszystko w nauce jest teoria, ale kreacjonizm
zostal sfalsyfikowany juz dawno, a przewidywania t.e. sie sprawdzaja.
- Sigvatr (2011-06-06 11:47:38): Zastanawia mnie też dlaczego
Dawkins tłumaczył się z zasadności zorganizowania tej konferencji. Porównanie
wiary do kolekcjonowania znaczków wydaje mi się całkiem trafione, bo nieźle
obrazuje to, co chciał przekazać, ale z tych porównań wynika, że organizujemy
konferencję, bo 90% ludzi zbiera znaczki Myślę, że
trzeba ci tu bardziej dokładniej przeczytać uzasadnienie, za tym “90% ludzi
zbiera znaczki”. Na pewno potrwało by to krócej niż napisanie tego akapitu
twojego komentarza.
- torero (2011-06-06 12:09:16): Wprowadziliśmy religię do
szkół i sprowadziliśmy ją do rangi zwykłego przedmiotu, jak biologia czy
matematyka i stawiamy z niej dzieciom oceny. Przecież jak ktoś chce być
członkiem jakiejś wspólnoty wyznaniowej, to nauczy się tekstu modlitw, jak
można stawiać za to oceny od 1 do 6? Nie wiem, jak
wygląda to teraz, ale za czasów mojej nauki [religia w punktach
katechetycznych] z religii dostawało się 3 oceny: z zachowania na lekcjach
religii, z uczęszczania na lekcje i z wiadomości religijnych. A pod spodem
była adnotacja w kształcie: “z życia religijnego uczeń ocenia sam siebie
względem Boga i własnego sumienia”. Jasno i prosto. Ale to było dawno i żył
jeszcze kardynał Wyszyński.
- Sigvatr (2011-06-06 12:11:09): Nie wiem, jak wygląda to
teraz, ale za czasów mojej nauki [religia w punktach katechetycznych] z
religii dostawało się 3 oceny: z zachowania na lekcjach religii, z
uczęszczania na lekcje i z wiadomości religijnych. A pod spodem była adnotacja
w kształcie: “z życia religijnego uczeń ocenia sam siebie względem Boga i
własnego sumienia”. Jasno i prosto. Ale to było dawno i żył jeszcze kardynał
Wyszyński. Przykro mi, dzisiaj nic z tego się nie
ostało. Jest jak w zacytowanym teście: “sprowadziliśmy [religię] do rangi
zwykłego przedmiotu, jak biologia czy matematyka i stawiamy z niej dzieciom
oceny”
- marta (2011-06-06 12:22:04): Sigvatr, ja miałam na myśli cały czas cały
kontekst, łącznie w moralnym przewodnictwem, urzędem pocztowym itd. Nadal
uważam, że nie ma znaczenia ile ludzi wierzy w zbieranie znaczków, urząd
pocztowy itd. Są ludzie, którzy nie wierzą, jest ich jakaś tam grupa,
zrzeszyli się i jest konferencja. Mają opozycyjne poglądy, więc można
dyskutować i tyle. lemiel, według Ciebie wierzy się z jakiegoś
powodu, według mnie nie. Według mnie nie wierzy się również bez powodu - albo
czujesz w sobie wiarę, albo nie. Po prostu.
- Sigvatr (2011-06-06 12:23:21): Sigvatr, ja miałam na myśli
cały czas cały kontekst, łącznie w moralnym przewodnictwem
- marta (2011-06-06 12:28:16): torero - moja mama też pamięta te czasy i
chodziła do sal katechetycznych. Ja byłam rozliczana z modlitw, miałam
normalne sprawdziany i oceniany zeszyt. Wszystko było na kartki (spowiedzi,
obecność na rekolekcjach, roraty itd.), kartki musiały być wklejone do
zeszytu, a z powodu braków ponosiło się konsekwencje takie jak niedopuszczenie
do bierzmowania. W czasach tej sztywnej biurokracji natrafiłam jednak
na świetną katechetkę, z którą religia była przyjemnością a rozmowy były
bardzo konstruktywne.
- marta (2011-06-06 12:43:02): To właśnie moralne przewodnictwo jest tutaj
problem. Kiedy jakaś grupa uzurpuje sobie prawo określenia się jako “jedyni
prawi” Hmm… Dla mnie to jest już problem na inną konferencję. Taką,
która dotyczyłaby tolerancji i współegzystowania różnych religii obok siebie
(i oczywiście osób niewierzących w tym wszystkim). Uważam, ci co sądzą, że są
“jedyni prawi” stanowią znacznie mniej niż 90% Większość to ludzie, którzy po
prostu boją się tego co inne, a “jedyni prawi” są nie do wyedukowania i należy
na nich machnąć ręką. Oni tworzą własną religię.
- tdudkowski (2011-06-06 12:45:47): @marta: posluchaj tego co mowi Dawkins o
edukacji religijnej w szkolach, ktorej efektem jest np to, ze konczacy ja nie
rozumieja i nie ufaja jednej z najwazniejszych teorii naukowych - Bulletins from the Dublin Atheist
Conference. Chodzi o polityczny wplyw religii, ktora np. w UK kontroluje
szkoly. Gdyby Zwiazek Wielbicieli Poczty mial wplyw na polowe spoleczenstwa i
angazowal sie w walke z heliocentryzmem - to oczywiscie ze powstalyby
organizacje afilatelistow, ktorych celem byloby m.in. usuniecie wplywow
Zwiazku ze szkol panstwowych. BTW: Richard
Dawkins: Faith School Menace? (1 of 4).
- Sigvatr (2011-06-06 12:47:18): Większość to ludzie, którzy
po prostu boją się tego co inne, a “jedyni prawi” są nie do wyedukowania i
należy na nich machnąć ręką. Tak, są to ludzie
niedouczeni, i sprawiają problemy. Bardzo poważne problemy. Rozejrzyj się
dokoła siebie, mamy katolickie święta jako narodowe, msze podczas państwowych
uroczystości. Kaczyński wprost bredzi coś o ochronie chrześcijaństwa i o tym,
że tylko ono jest jedynym źródłem moralności. PO w osobie prezydenta i
premiera wychylać się Kościołowi nie chcą.
- marta (2011-06-06 13:02:44): Sigvatr: Ja to widzę i sądzę, że warto
wytłumaczyć ludziom, że chrześcijanie w Polsce nie są atakowani. Warto byłoby
odnowić w głowach ludzi takie bardzo ważne pojęcie jak wolna wola i odświeżyć
kilka ważnych cytatów z Pisma Świętego, nie mówiąc już o przypowieści z
ukamienowaniem Marii Magdaleny. Rzeczywiście, po śmierci kardynała
Wyszyńskiego jest coraz gorzej, godnego następcy nie widać. A zwolennicy
populizmu Kaczyńskiego, którzy najpierw opluwają wszystkich dookoła na
Krakowskim Przedmieściu, a potem czołgają się na kolanach do komunii jest
nieznacząca grupa. Patrzymy na nich z zażenowaniem, ale nie oszukujmy się, oni
nie mają żadnej siły. Są promilem zwolenników Kaczyńskiego, reszta jego
elektoratu to ludzie, którzy boją się otwartych granic i “zachodniej
cywilizacji śmierci”.
- marta (2011-06-06 13:40:05): tdudkowski - obejrzałam filmy i zgadzam się,
że szkoła, to ma być szkoła i powinna uczciwie przedstawiać fakty i teorie
naukowe. Według mnie nie musi to być sprzeczne z religią, jeśli oddzieli się
te dwie sprawy. Jeżeli jesteśmy za rozdzielnością państwa od kościoła, to
musimy dbać o to, żeby te dwie wartości koegzystowały ze sobą i nie wchodziły
ze sobą w sprzeczność, nie mówiąc już o zakłamaniu. Myślę, że w tej kwestii
powinna pojawić się wspólna płaszczyzna porozumienia i nadal uważam, że wcale
nie musi o tym mówić ateista. Jeśli kościół ma wyjść z kryzysu i stać się
zdrową wspólnotą, takie teorie mógłby głosić ksiądz w sutannie. Już darujmy
sobie to, że dzieci z dzielnicy, w której mieszka Dowkins mają daleko do
laickiej szkoły. Ja też podjęłam decyzję o kupowaniu zdrowej żywności i mam
daleko do sklepów, które oferują produkty nienaszpikowane chemią. Takie
jedzenie jest droższe, wcale nie dziwię się, że nie ma takich sklepów na
każdym rogu, ale wybór jednak mam. Moim pomysłem jest wycofanie
religii ze szkół i wprowadzenie szkółek niedzielnych dla chętnych, jak to było
za czasów moich rodziców. Zamiast dzisiejszej religii można byłoby wprowadzić
religioznawstwo, żeby dzieci uczyły się tolerancji a plany wybudowania meczetu
nie wywoływały paniki, fali protestów i teorii, że muzułmanie nas
wymordują.
- torero (2011-06-06 14:47:33): @Sigvatr: Tak, są to
ludzie nie douczeni, i sprawiają problemy. Sigvatr, weź
się człowieku zbanuj, bo pangalaktycznego rechotu nie słyszysz chyba tylko
dzięki ponadprzeciętnej kulturze joggerowiczów… Kreacjoniści mogą
być co najwyżej niedouczeni. W przeciwieństwie do wytykających im “nie
douczenie”.
- Sigvatr (2011-06-06 14:49:55): Dziękuję, za zwrócenie mojej uwagi tak
długim komentarzem. Którego wystarczyłoby ująć w dwa słowa. Edit:
Torero: ucz się od Marty - patrz niżej.
- marta (2011-06-06 15:06:18): Wystarczyłoby, skoro już zwracamy uwagę na
ortografię ;)
- torero (2011-06-06 15:12:34): @Sigvatr: w normalnych warunkach
wystarczyłoby. W przypadku osoby wyzywającej innych od nieuków, i to jeszcze W
TYM SAMYM ZDANIU - nie wystarcza.
- tdudkowski (2011-06-06 15:12:47): @marta: organizacja religijna nawet
wiekszosciowa jest podrzedna wzgledem panstwa, to ona musi sie dostosowac do
przepisow i na tym ma polegac koegzystencja. to samo dotyczy organizacji
zrzeszajacych dzialkowiczow, modelarzy czy kibicow pilkarskich i masonow. W
idealnym swiecie wszyscy by sie stosowali do piierwszej poprawki do
Konstytucji USA. Niestety sytuacja, w ktorej to organizacje religijne
dysponuja wiekszoscia szkol (dla jasnosci trzeba dodac, ze utrzymywanych z
podatkow) nie ma nic wspolnego z rozdzialem panstwa od religii - Nasze programy
szkolne – źródło ekstremizmu i oderwania od rzeczywistości. To swiecka
szkola powinna byc norma, a nie na odwrot. I tak przy okazji -
przypowiesc o ukamieniowaniu z Maria Magdalena nie ma nic wspolnego, to papiez
Grzegorz Wielki utozsamil te dwie osoby ze soba i tak juz zostalo w tradycji.
Ale teraz wiemy, ze to blad. Wydaje mi sie ze przesadzasz w
zastosowaniu dramatycznych przejaskrawien. Ani ludzie na Krakowskim
Przedmiesciu nie opluwaja wszystkich wokol (pouczajacy jest tu 4minutowy
filmik “Namiot pełen nienawiści”), ani protestujacy przeciwko
budowie meczetu w Warszawie nie mowili, ze muzulmanie nas wymorduja.
- marta (2011-06-06 16:15:43): “I tak przy okazji - przypowiesc o
ukamieniowaniu z Maria Magdalena nie ma nic wspolnego, to papiez Grzegorz
Wielki utozsamil te dwie osoby ze soba " - szczerze mówiąc, nie wiedziałam, że
to nie była Maria Magdalena, co dowodzi tym bardziej, że brakuje nam
przypominania takich faktów :P Co do obrońców krzyża to, nie widzę u
siebie dramatycznych przejaskrawień. Widzę je u tych ludzi, którzy uważają
Lecha Kaczyńskiego za męczennika, szerzą teorie spiskowe, nazywają premiera
mordercą i głoszą teorię, że nie jesteśmy demokratycznym, wolnym krajem
śpiewając: “ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. Słuchałam czasem radia
Maryja i temat Smoleńska przewija się tam non stop. Osoby, które tam dzwonią
nigdy nie mówią o katastrofie inaczej niż, że to był zamach i morderstwo,
nazywają ofiary poległymi z ręki wroga i winią za wszystko rząd. To jest
właśnie takie rzucanie kamieniem. Czasem takie osoby dzwonią też do Szkła
Kontaktowego w tvn24 i trzeba je rozłączać, bo takie słowa nie nadają się na
antenę. Pominę już fakt, że jak jeden z księży próbował przekonać obrońców, że
miejsce krzyża jest w kościele, to w odpowiedzi usłyszał, że ma się nie
wypowiadać, bo to oni są kościołem a on tylko zwykłym pośrednikiem.
- tdudkowski (2011-06-06 16:30:11): @marta: a ja juz przywyklem, do tego ze
chrzescijanie traktuja swoja fundamentalna ksiazke jak umowe gwarancyjna, nie
czyta sie tego tylko kwituje i po odfajkowaniu odklada do szuflady,
podejrzewam, ze starozytni Grecy tez tak samo traktowali swoja mitologie.
- marta (2011-06-06 17:21:42): No ja właśnie postanowiłam coś w tej kwestii
zmienić i czytam Pismo Święte, a w związku z tym, że dopiero zaczęłam nie
przebrnęłam jeszcze przez Księgę Rodzaju. W każdej parafii są takie kartki z
podziałem Starego i Nowego testamentu na części rozłożone na cały rok, co
ułatwia czytanie, więc mam nadzieję, że za rok będzie można ze mną już
porozmawiać bardziej poważnie. Filmik obejrzałam, docierały do mnie
też inne newsy jak popychanie staruszków i sikanie na palące się znicze. Takie
obrazki odbierają mowę i ja nigdy nie twierdziłam, że opozycja obrońców krzyża
jest lepsza. Wkurza mnie po prostu to, że w wywiadach Kaczyński podsyca swoich
zwolenników szerzenia teorii, które zostały już wykluczone. Cały czas wspomina
o spisku i zamachu, a gdy w rozmowie z Justyną Pochanke usłyszał, że teoria o
zamachu jest wykluczona, to tylko wzruszył ramionami. Zgadzam się, że śledztwo
jest prowadzone ślamazarnie i bez zaangażowania, ale pewne rzeczy zostały
dawno wyeliminowane przez fachowców, a do niektórych to wciąż nie dociera.
- marta (2011-06-06 17:33:04): Anjema Choudary’a znam, to jest człowiek,
który może zmienić patrzenie na islam. Widziałam go w programie dokumentalnym
o konkursie dla dzieci chcących zostać małymi kaznodziejami. Coś jak X Factor,
tylko dla dzieci, które nie śpiewają, tylko wygłaszają kazania.
- tdudkowski (2011-06-06 19:41:10): Oczywiscie jest wiele islamow, ale ten
ktory jest za zabijaniem za apostazje i cudzolostwo i odmawia kobiecie rownych
praw tez istnieje i domaga sie uznania w Europie. Czego przykladem jest np
Choudary, ktory wprost mowi, ze demokracja i wolnosc slowa to wymyslone przez
czlowieka (man made) bzdury, ktore nalezy zniesc na rzecz prawa ustanowionego
przez boga. I przyznaje, ze tych dwoch porzadkow nie da sie pogodzic. Tak a
propos konferencji - PZ Myers Muzułmańscy
kreacjoniści to tacy sami kreacjoniści: “Jeden
odrobinę bardziej interesujący kawałek: bez zażenowania przyznają, że Koran
powiada, iż mężczyźni mogą bić swoje żony, że świadectwo kobiety warte jest
połowę świadectwa mężczyzny, że mężczyźni mogą mieć wiele żon i że są w nim
barbarzyńskie prawa o „odrąbywaniu rąk złodziejom i śmierci dla apostatów,
cudzołożników … i homoseksualistów”, ale że nie można tego użyć jako argumentu
przeciwko jego boskiemu pochodzeniu. „Czy fakt, że Koran uczy pewnych rzeczy,
obyczajów i norm, do których jesteśmy przyzwyczajeni, oznacza, że nie pochodzi
od Stwórcy?”"
- n3m0 (2011-06-08 02:48:37): @torero: czy ja dobrze rozumiem, że jesteś
kreacjonistą = zwolennikiem ID = wierzysz w Boga (tego z Biblii)?
- torero (2011-06-08 08:27:45): Sam nie wiem. Spór “kreacjoniści vs.
ewolucjoniści” po prostu mnie nie obchodzi i nie angażuję się weń po żadnej ze
stron. Za katolika - aczkolwiek bardzo kiepskiego - się uważam.
- n3m0 (2011-06-08 14:49:15): Nie odpowiedziałeś na pytanie :)
- tdudkowski (2011-06-08 19:22:14): @torero: “Spór “kreacjoniści vs.
ewolucjoniści”” - ma charakter publicystyczny, moze propagandowy, ale nie
naukowy. Rownie dobrze mozna by mowic o sporze o ksztalt Ziemi “plaskonisci
vs. kulisci”. Jedynym powodem dla ktorego kreacjonizm wziaz istnieje jest
religijny fanatyzm ludzi upierajacych sie przy literalnej interpretacji
pewnych starozytnych ksiazek. Uporczywe trwanie w mniemaniu, ze pasterze koz z
epoki brazu wiedzieli wiecej na temat biologii niz wspolczesni naukowcy jest
ciekawym przyczynkiem do tego jak bardzo religia moze stac sie przeszkoda w
kontakcie z rzeczywistoscia. I tak katolicy (razem z zydami) sa w elicie
akceptacji rzeczywistosci ze swoim > 50% stopniem zaufania do teorii
ewolucji. A propos http://i.imgur.com/D6CgO.gif
- torero (2011-06-12 20:36:10): n3m0: nie wiem, jak mogę Ci jeszcze
odpowiedzieć jaśniej. Kreacjonistą nie jestem - podobnie, jak nie uważam się
za fanatycznego wyznawcę teorii ewolucji. Stoję z boku. Jak powiedziałby to
pewnie również wobec teorii ewolucji Staś Tarkowski: “tej wiary nie znam, więc
gdybym to zrobił, uczyniłbym to ze strachu, jak tchórz i człowiek podły. A
przecież nikomu nie zależy na tym, żeby teorię ewolucji wyznawali tchórze i
ludzie podli." … tak właśnie, wyznawali. Wiem o niej za mało -
podobnie jak o kreacjonizmie i podobnie jak pewnie większość tutaj - a nie
uważam [wbrew obecnej tu większości], żeby świętym prawem człowieka chcącego
uważać się za inteligentnego było wypowiadanie się autorytatywnie w sprawach,
o których może zielone pojęcie ma, ale seledynowe już niekoniecznie. Wręcz
przeciwnie, uważam przypisywanie sobie takiego prawa za dopust Boży
dzisiejszych czasów, internetu dokładniej, a pewnych kwestii zupełnie
szczegółowo. Powtórzę: stoję z boku. Tak samo, jak z boku stoję
zarówno wobec teorii superstrun, jak i ewentualnie wobec teorii do niej
opozycyjnej [pewnie taka jest, choć nie jestem na bieżąco]. Credo in
unum Deum… @tdudkowski: gubię się. Skoro parę komciów wcześniej
stwierdziliśmy [a może znów tylko ja? Sam nie wiem…], że kreacjonizm od
ewolucjonizmu jest merytorycznie rozłączny [w przeciwieństwie do jego “otoczki
medialnej”], naprawdę nie mam logicznie obowiązku ani opowiadania się po
którejkolwiek ze stron, ani odnoszenia się do niego. Podobnie, jak z teorią
superstrun i pierdyliardem innych, o których pewnie nawet nie słyszeliśmy.
- tdudkowski (2011-06-14 16:41:43): W interesujacy sposob dodajesz pietro
ironii do dyskusji o kreacjonizmie. Rozpaleni religijnym zarem kreacjonisci
atakuja podstawowa dla biologii teorie naukowa nic o niej nie wiedzac, Ty zas
bronisz kreacjonizmu - jak widac z komentarza - tez nic o nim nie wiedzac, co
wiecej nawet nie dopuszczajac do siebie informacji, ktore pojawily sie w
dyskusji. Pozwolisz, ze zacytuje sam siebie.
- torero (2011-06-16 21:13:22): Ty zas bronisz kreacjonizmu -
jak widac z komentarza - tez nic o nim nie wiedzac (…)
- tdudkowski (2011-06-17 13:47:03): Nieumocowana zdobyta wiedza wiara w
kulistosc Ziemi razem z teoria heliocentryczna “jest interesującym
przyczynkiem do skłonności ludzkiego umysłu, który rozpaczliwie potrzebuje
dookreślić się względem niepewnego, agresywnie reagując na tych, którzy
takiego “samoumocowania” nie potrzebują, albo czerpią je z innych źródeł”.
Przeciez rownie dobrze nasz glob moze miec forme wypuklej tarczy spoczywajacej
na wielkim zolwiu o imieniu Adrian. Albo figi z makiem. Rowniez
nieumocowana zdobyta wiedza wiara w nieistnienie (a przeciez nie da sie
udowodnic nieistnienia - wiec to dopiero bedzie iscie religijny fanatyzm)
flogistonu a zamiast tego trwanie w przekonaniu, ze ogien wywolywany jest
przez sztuczki z elektronami, ktorymi zajmuja sie atomy to juz zakrwawa na
dzihad i arogancje. Bo kto moze wiedziec jaka jest prawda? A czy ze sporu na
ten temat w ogole cos wyniknie. PKB sie zmieni, ludzie przestana w Afryce
glodowac, czy co? I czemu odrzucac teorie samorodztwa? Swiat istotnie
jest pelen teorii, wedlug jednych istoty zywe sa powolywane przez podziemne
duchy, miejscowe moce odpowiedzialne za kolo zycia. Byc moze istotnie myszy
legna sie z brudu, a komary z blota. Czy naprawde musimy chodzic na
demonstracje organizowane przez fanatycznych biologow i wykrzykiwac hasla
popierajace biogeneze? Tak samo promowana przez srodowiska medyczne teoria
zakazna… skad wiadomo czy maja racje, kto tak naprawde moze to rozstrzygnac.
Moze to miazmaty, a moze czary. Czy trzeba sie deklarowac, podpisywac.
Przeciez w takiej sytuacji mozna zawiesic sad, przeciez to tak naprawde
wszystko jedno co powoduje choroby zakazne: miazmaty, zbiorowa karma, czy
czary. Dopoki sie tym nie zajmujemy nie musimy ani tego wiedziec, ani
rozstrzygac, ani sie deklarowac. Doktryna iz dwa raz dwa rowna sie
cztery (w systemie dwojkowym) w tym co robimy ani nas grzeje ani ziebi. Swiat
jest pelen takich doktryn do ktorych ani musimy sie odnosic ani ich poznawac.
Mozna sie nad tym pozastanawiac, ale od dyskusji o tym powstaje tylko
niepotrzebny zgielk. Moze tak naprawde jest inaczej, a my sie tylko tak
umowilismy. BTW: a tak calkiem serio “Ty zas bronisz kreacjonizmu”
odnosi sie wlasnie do zawieszenia sadu w sytuacji kiedy mowa jest o rzeczy
oczywistej. Teoria ewolucji jest podstawa biologii, bez niej w biologii nic
nie ma sensu (taki zreszta jest tytul slynnego artykulu Dobrzanskiego). Tak
samo indyferentne sa spory pomiedzy teoria plaskiej Ziemi a astronomia. Sa
bowiem ludzie, ktorzy (nie wiadomo czy na serio czy zartem) obstaja przy
plaskiej Ziemi i sa tacy ktorzy z nimi dyskutuja. W tym sporze jak mniemam tez
nie masz zdania, nie jestes po zadnej ze stron. W czarach wudu, astrologii,
boskosci Sai Baby tez zawieszasz sad? Przeciez to tez sa sprawy obojetne.
- n3m0 (2011-06-19 23:04:39): @torero: Nie wiedziałem, że teorię grawitacji
przykładowo można ‘wyznawać’. Widać człowiek uczy się całe życie.
- torero (2011-06-20 15:15:13): @tdudkowski: Rowniez
nieumocowana zdobyta wiedza wiara w nieistnienie (a przeciez nie da sie
udowodnic nieistnienia - wiec to dopiero bedzie iscie religijny fanatyzm)
flogistonu a zamiast tego trwanie w przekonaniu, ze ogien wywolywany jest
przez sztuczki z elektronami, ktorymi zajmuja sie atomy to juz zakrwawa na
dzihad i arogancje. Bo kto moze wiedziec jaka jest prawda? A czy ze sporu na
ten temat w ogole cos wyniknie. PKB sie zmieni, ludzie przestana w Afryce
glodowac, czy co? Owszem. Znajomość obchodzenia się z
ogniem i kasacja “podejścia sakralnego” wywarła wpływ na ludzkość niepomiernie
większy wpływ, niż akceptacja t.e. bądź brak takowej.
- tdudkowski (2011-06-21 13:32:46): Nie, nie, nie. To czy sluszna jest teoria
flogistonowa czy atomowa na sam ogien z praktycznego punktu widzenia nie ma
wplywu. Znajomosc obchodzenia sie z ogniem byla spora, ba nawet znakomita,
zanim w ogole rozpoczeto naukowe rozwazania na temat jego natury. Z 2+2=4
chodzilo wlasnie o potencjalna umownosc systemu. Czyli to przekreciles a
reszte pominales i ogolnie sie zgadza. No dobra, moze inaczej.
- torero (2011-06-21 22:54:50): Primo nie poszerzaj proszę obszaru dyskusji.
Mówimy o t.e. i ustawianie dyskusji tak, że po jednej stronie stawiasz gros
nauki, a po drugie wór zabobonów czy w najlepszym razie nieweryfikowanych
teorii, nie jest w porządku. Nigdzie nie pisałem, że podpisuję się pod
samorództwem, czarami i zamawianiem chorób. I nie sądziłem, że będę musiał aż
tak prostacko stawiać sprawę. Secundo - “nie zajmuję stanowiska”
oznacza właśnie “nie zajmuję stanowiska”, a nie “chowam głowę w piasek”.
Wymagasz ode mnie określenia się w sprawie, której NIE ZNAM. I jeśli mówię, że
się nie znam, to się nie znam. Nie interesuje mnie ten obszar - ani z jednej,
ani z drugiej strony. Z grubsza kojarzę założenia t.e., natomiast być przeciw
kreacjonizmowi nie mogę z tej prostej przyczyny, że nie wiem nawet, przeciwko
czemu miałbym być! Słyszałem hasłowo o teorii młodej Ziemi, która nie
przemawia do mnie nic a nic, sporu “amerykańskiego” nie śledzę w ogóle,
brzęczy mi gdzieś, że jeszcze parę lat temu ktoś gdzieś próbował mi dowodzić,
że “gałązki drzewa genealogicznego gatunków” rozchodzą się równolegle od
jakiegoś okresu [“pasek jakiśtam”], a wcześniej nie ma prawie nic, ktoś potem
próbował to jakoś tłumaczyć, z którego to tłumaczenia nie pamiętam nic… ale
to jest wg mnie za mało, żeby zająć jakiekolwiek stanowisko. I to właśnie
miałem na myśli, kojarząc całą sytuację z sowieckimi praczkami. Z kolei teoria
doboru naturalnego - w zakresie, który mnie uczono - nie budzi w zasadzie
moich żadnych oporów [ciekawe swoją drogą, że lewactwo uznające t.e. wyłącza
spod niej “ewolucję społeczną”… BP,NMSP, to zupełnie inny temat…], ale
najwyraźniej to za mało, żeby zostać przez Was uznanym za zdrowego i
pełnotłustego klakiera t.e., bo do takowego wymagane jak widać jest uznanie w
czambuł czegoś, na temat czego swoje rozeznanie oceniam raczej bardzo
nisko. Prościej nie potrafię, sorry.
- tdudkowski (2011-06-23 17:21:30): Moglo mu chodzic o tzw. eksplozje
kambryjska. Ale mniejsza o to. Nie sugerowalem, ze podpisujesz sie pod
samorodztwem (choc byc moze baardzo posrednio da sie taki wniosek wyciagnac,
ale nie to bylo moim zamiarem), czarami i zamawianiem chorob. Napisalem tylko,
ze to co piszesz oznacza iz majac do wyboru jedna z podstawowych teorii od
ponad stu lat weryfikowana bezlitosnie na wszystkie strony - tak podstawowa,
ze wykladane w gimnazjum - z jednej strony, a z drugiej zabobon, ktory z
trudem produkuje weryfikowalne tezy, a zawsze jak to robi przegrywa z
rzeczywistoscia, mowisz “nie zajmuje stanowiska”. To wlasnie przedstawilem w
postaci metafory gdzie sa dwa zbiory jeden z podstawowymi teoriami historii
naturalnej a drugi z zabobonem i przesadami, z ktorych czesc nawet kiedys
pokutowala w nauce (jak flogiston czy frenologia). Sadze, ze bez
problemu akceptujesz bardziej wydumane, trudniejsze do zrozumienia i majace
mniej stabilny status teorie naukowe takie jak chocby teoria wzglednosci.
Podejrzewam, ze nie masz zadnego problemu z akceptacja dryfu plyt
kontynentalnych, stratygrafia geologiczna czy datowaniem metodami
fizykochemicznymi. Intrygujace jest natomiast dlaczego obojetnosc wlacza sie
przy teorii ewolucji. Z drugiej strony oczywiscie, ze czary wudu, czy
frenologie bez problemu odkladasz miedzy bzdury, z jakiegos jednak powodu nie
dotyczy to kreacjonizmu. Nie musisz zapoznawac sie z teoria stojaca za wudu,
zeby wiedziec ze to cyrk. Ale musisz jesli dotyczy to kreacjonizmu.
- n3m0 (2012-05-11 21:38:09): @torero: Ale jaki?
Konkretnie? Nie katolicyzm, tylko teoria ewolucji.