Mój oryginalny powód założenia joggera jest właściwie niesprecyzowany. Było to wypróbowanie nowej zabawki. Szukałem alternatywy dla Jedynie Słusznego Komunikatora™ i znalazłem jabbera. Jak trafiłem na joggera, już nie pamiętam, ale wysłanie pierwszego wpisu było raczej zabawą niż czymkolwiek innym.
Od pewnego momentu zacząłem traktować joggera jako formę kontaktu ze znajomymi, żebym nie musiał każdemu z osobna powtarzać co u mnie słychać. Zamiast tego oni mogą w rzucić okiem na joggera, a rozmowę możemy poświęcić na ciekawsze rzeczy. Stało się to szczególnie istotne od mojego wyjazdu do Irlandii, bo wtedy wszyscy się intensywnie dopytywali, a ja miałem wyjątkowo mało czasu. W ten sposób mój jogger funkcjonował przez ostatnie pół roku.
Kiedy przeglądam inne blogi, często trafiam na sprawozdania z tego co ludzie ostatnio robili. O ile nie znam ich osobiście, rzadko mam ochotę to czytać. Nie bierzcie tego do siebie; każdy ma swoich bliskich, dla których wszystko co robicie, jest ważne. Jednak przeczytanie o tym, co akurat zrobiła nieznana mi osoba, niewiele wnosi do mojego życia. Chyba, że jest to tylko pretekst do napisania ciekawego tekstu, coś w rodzaju gwoździa na którym gotuje się zupę. Zupą tą jest dla mnie uczenie się, a dla autorów blogów jest nią uczenie innych, w tym mnie.
Patrząc bliżej na tekst Steve Yegge o blogowaniu, dostrzegłem nową rzecz. Steve na pierwszym planie po prostu zachęca do blogowania, ale na drugim przekazuje jeszcze jedną, moim zdaniem ważniejszą myśl: opisuje, co jest wartościowego z blogowaniu. Zaryzykowałbym twierdzenie, że Steve definiuje dobre blogowanie:
Blogowanie jest też dziwaczne, bo najlepsze rzeczy do opisywania to te które już znasz od dawna, albo właśnie rozpracowałeś. Zdziwisz się bardzo jak dowiesz się jak wiele rzeczy, które zakładasz jako „wiedzę ogólną”, jest tak naprawdę zupełnie nowych dla innych, bystrych skądinąd, ludzi. Na tym świecie jest po prostu za dużo wiedzy i wszyscy się cały czas uczymy. (Mam nadzieję.)
Steve kładzie nacisk na uczenie się, a blogowanie widzi jako tworzenie czegoś, z czego inni mogą się uczyć. Takie podejście do blogowania jest zupełnie inne od podejścia typu „co u mnie ostatnio słychać”.
W związku z tym mam dylemat, bo widzę tematy warte porządnego opisania, a mieszanie ich z codziennym zrzędzeniem wydaje mi się nie na miejscu. Jeżeli mam wybrać jedno z dwóch, wybieram teksty wartościowe. A ponieważ nie chcę wrócić do powtarzania każdemu co u mnie słychać, rozważam przejście z osobistym bełkotem w bardziej odosobnione miejsce.
Komentarze
©2003-2024 Maciej Bliziński