Tak wiele rzeczy dzieje się przypadkiem, że aż dziw. Na przykład któregoś dnia poruszając się ruchami Browna po Pier 39, trafiłem do sklepu z najprzeróżniejszymi pamiątkami typu podpisane gitary elektryczne i plakaty z Gwiezdnych Wojen po dwa czy trzy tysiące dolarów. Były tam też pocztówki, ale nie z widokami, tylko z ikonami amerykańskiej popkultury, takie jak Marylin Monroe, czy mistrz Yoda.
Wróciłem do domu z naręczem kartek, ale co dalej? Nie miałem żadnych adresów, ale ten problem dał się szybko rozwiązać. Powysyłałem kartki, a było ich ponad dwadzieścia, i wiecie, co dalej?
W dzisiejszych czasach kartki pocztowe mają jakąś magiczną moc. Kartki pocztowe idą powoli, i mieści się na nich bardzo mało tekstu, ale z bliżej niewyjaśnionych przyczyn ludzie uwielbiają je dostawać. Co ciekawe, szczególną popularnością cieszą się kartki „po przejściach”. Mam wrażenie, że w obecnych czasach kartka jest czymś w rodzaju fizycznego dowodu na zainteresowanie z czyjejś strony. Pieczęć pocztowa z odległego miejsca, odrobina odręcznego pisma i otarte brzegi, to wszystko są rzeczy które nadają kartce charakter. Porównajcie do e-maili. Widzieliście kiedyś poplamiony e-mail z pozaginanymi rogami?
Dlaczego lubimy coś takiego? No cóż, widocznie tak żeśmy wyewoluowali!
Komentarze
©2003-2024 Maciej Bliziński