Bullet Journal

opublikowane 2016-09-28, ostatnia aktualizacja 2021-06-19

Od stycznia 2015 prowadzę Bullet Journal, notes do spraw organizacyjnych.

O ile w obecnie jestem z niego zadowolony, to na początku nie było ani dobrze, ani łatwo. Nie z winy systemu, tylko mojej, bo musiałem się oduczyć złych nawyków, i zmienić podejście do paru spraw.

Na początku zabrałem się na zapisywanie wszystkiego co mam do zrobienia, lub co chciałbym zrobić. Lista urosła mi do jakichś 200 pozycji. Realizowanie punktów z listy było o tyle trudne, że przy samym spojrzeniu na listę wpadałem w lekką panikę i chciałem uciekać. Tak jak gdyby mój mózg stwierdzał że nagle musi robić te wszystkie rzeczy naraz. Nie było to przyjemne. System jednak pomógł, dlatego że po pierwsze pomógł problemom wyjść na światło dzienne, a po drugie pomógł je rozwiązać.

Instrukcję tworzenia bujo można sobie zobaczyć na stronie w postaci 4-minutowego filmiku, więc tylko napiszę moje osobiste wrażenia.

Zdjęcie zeszytu z napisem “Bullet Journal”

Na początku zapisywałem wszystko niby zgodnie z instrukcją, ale trochę jak popadło, i wszystko co przychodziło mi do głowy lądowało w logu dziennym. Wiedziałem, że nie będę w stanie robić na bieżąco. wszystkiego co mi się przypomina, ale i tak chciałem „złapać” wszystkie rzeczy które mi chodziły po głowie.

Logowałem nieregularnie, np. w marcu 2015 zapisałem 21 dni, a w lipcu 2016 tylko 9 dni. No ale to być może z powodu wyjazdów.

Od wiosny 2016 wożę bujo do pracy, co pomaga mi w pamiętaniu, żeby załatwić sprawy które wymagają np. wykonania jakiegoś telefonu w godzinach pracy urzędów.

Coraz częściej siadam do bujo wieczorem żeby zapisać rzeczy na następny dzień. Rano mam gotową listę, i od razu wiem co robić, nie muszę się straszyć tą dużą listą.

Co robiłem dobrze

Co robiłem źle

Co poszło dobrze

Co poszło źle

Wnioski na przyszłość

Muszę się dokładniej przyjrzeć jak szacować, ile rzeczy jestem gotów zrobić jednego dnia. Ile rzeczy w ciągu dnia powszedniego, i ile w weekend.

Zamiast próbować robić rzeczy jak najszybszym tempie, powinienem znajdywać rzeczy które mają terminy i wyrabiać się przed tymi terminami.

Wyostrzyć zmysł oceny ważności zadań, i pogodzić się z tym, że pewne rzeczy nie zostaną zrobione, mimo tego że „tak by było fajnie”. Na przykład, galeria zdjęć z wakacji. Fajna rzecz, ale, serio, nie mam już siły. Obok mam rzeczy naprawdę ważne.

A co najważniejsze, zeszyt prowadzić dalej, bo im dłużej to robię, tym lepiej mi idzie.