Uczciwość dyskusji

opublikowane 2009-01-18, ostatnia aktualizacja 2018-09-06

Pod moim niedawnym wpisem o wygrywaniu dyskusji, Hoppke napisał komentarz, w którym… zresztą, po prostu go przytoczę w całości:

I IMO nie ma „nieuczciwej” dyskusji. Najwyżej dochodzi do takiej rozbieżności użytych środków/oczekiwań, że dyskusja się kończy. I nawet wtedy wiadomo, kto wygrał.

Ocena wygranej zależy oczywiście od subiektywnych kryteriów, ale większość ludzi ma je dość zbieżne. Punkty zdobywa się np. za: sprowokowanie przeciwnika do zaprzeczenia samemu sobie (nokaut), wykazanie się większą wiedzą, albo np. skomplikowanie dyskusji tak, że nikt już nie wie o co biega (wymęczenie przeciwnika) i dyskretną zmianę tematu na bardziej korzystny, no i oczywiście zdyskredytowanie rozmówcy jako człowieka (nie wszędzie uznawane jako zwycięstwo, bo na ogół nie ma związku z tematem sporu, ale na ogół zadziała). Jest wiele możliwości. Czasem wprowadza się dodatkowe obostrzenia (np. zakaz nawiązywania do faszyzmu).

Dyskusje-rywalizacje są IMO prostsze niż dyskusje-kooperacje. Choćby dlatego, że rywalizuje się o epenisa, a do współpracy to już trzeba mieć jakiś solidniejszy powód. No i szczególnie w internecie prościej rywalizować, niż zaangażować się empatycznie i nawiązać jakąś więź z rozmówcą.

Hoppke oczywiście może tak postawić sprawę, że nie ma czegoś takiego jak nieuczciwa dyskusja. Pojęcie uczciwości zawiera w sobie założenie, że mamy do czynienia z regułami, albo że sytuacja przypomina dylemat więźnia, to znaczy że jest możliwe, żeby jedna strona zyskała dużo, kosztem dużych strat u drugiej. Skoro Hoppke odrzuca pojęcie uczciwości, podejrzewam że w dyskusji odrzuca stosowalność reguł w ogóle. Jego przykłady (komplikowanie, męczenie przeciwnika, zmiana tematu i atak ad hominem) są ewidentnie wbrew regułom dyskusji, więc chyba o to mu chodziło.

Być może Hoppke nie mówi o tym, jaka dyskusja być powinna, tylko jakie dyskusje obserwujemy „w przyrodzie”. Punkty zdobywa się u publiczności, i skoro publiczność stwierdza, że osoba która przypuszcza atak ad hominem wygrywa, to po prostu przyjmujemy to do wiadomości. Samo podejście jest w porządku, możemy patrzeć na dyskusje, patrzeć w jaki sposób przebiegały i jaka była reakcja publiczności.

Tak samo możemy obserwować, jak działa na przykład rynek, jakie zachowania firm spotykają się ze sprzeciwem innych firm a które z aprobatą, oraz w jakich sytuacjach mamy takie rozbieżności środków/oczekiwań, że firmy odchodzą z rynku. Ale czy to oznacza, że nie ma czegoś takiego jak nieuczciwa transakcja?

Podobnie, można analizować jak ludzie zarządzają swoimi dobrami materialnymi. W niektórych sytuacjach przedmiot przechodzi od jednej osoby do drugiej i wszystko jest w porządku, a w innych nie. Jeżeli analizujemy, możemy powiedzieć że wystąpiła rozbieżność środków/oczekiwań, kiedy jedna osoba weszła do domu drugiej i wyniosła telewizor. Ale czy to znaczy, że nie ma czegoś takiego jak kradzież?