Dziwny przypadek psa nocną porą

opublikowane 2008-01-28, ostatnia aktualizacja 2021-06-19

„Christopher z żelazną konsekwencją wyciąga wnioski, dlatego np. przestaje wierzyć temu, kto raz go okłamał.”

Już właściwie nie pamiętam, kiedy ostatnio przeczytałem jakąkolwiek książkę która nie była opisem jakiejś technologii, wprowadzeniem do języka programowania, albo inną książką techniczną.

UPDATE: burbie słusznie zauważył, że przeczytałem jeszcze Dawkinsa. Będę bliżej prawdy mówiąc, że nie przeczytałem dawno żadnej powieści.

Ostatnią jaką jestem sobie w stanie przypomnieć, to druga część Harry’ego Pottera, gdzieś w okolicach roku 2002, którą przeczytałem w oryginale. Swoją drogą, znakomita książka do czytania po angielsku: po przebrnięciu przez pierwsze kilkanaście/dziesiąt stron i opanowaniu podstawowego czarodziejskiego słownictwa, czyta się doskonale.

Ale to było dawno. Potem były same matematyki, statystki, algorytmy, inżynierie oprogramowania i tak dalej… w zasadzie, zapomniałem, że książkę można czytać tak po prostu, to znaczy przechodzić ze strony na stronę, zamiast głowienia się nad wzorami na każdej stronie. Kto czytał Information Theory, Inference and Learning Algorithms Davida MacKaya, wie o co mi chodzi.

Dziwny przypadek psa nocną porą przeczytałem praktycznie jednym tchem.

Kilka opisów zupełnie mnie uderzyło. Na przykład, kiedy Christopher opisuje, dlaczego nie kłamie. Otóż wcale nie dlatego, żeby miał być dobrym człowiekiem. Być może jest, ale to nie ma nic wspólnego z powodami, dla których jest prawdomówny. Christopher nie kłamie, bo nie umie. Jest tylko jedna rzecz, która zdarzyła się w danym miejscu w danym czasie. Innymi słowy, jest tylko jedna prawdziwa wersja wypadków. Christopher nie wyjaśnia, że chodzi o materialistyczny (w sensie metafizyki, z czego jest zrobiony świat) punkt widzenia. Prawdopodobnie musi się dopiero dowiedzieć, jak przedziwne rzeczy ludzie usiłują wpychać do pojęcia rzeczywistości, i ile wysiłku zajmuje oddzielanie ziarna od plew. W każdym razie, jest tylko jedna rzecz która zdarzyła się w danym miejscu w danym czasie. Żeby skłamać, trzeba powiedzieć coś, co się w tym miejscu i czasie nie zdarzyło, a takich rzeczy jest nieskończenie wiele.

Wydaje mi się, że ja nie potrafię kłamać z tego samego powodu. Wiele innych miejsc w książce uderzyło mnie tym, że mój sposób myślenia jest taki sam jak sposób myślenia Christophera. Równie postrzeganie rzeczy. Na przykład na początku książki, kiedy sąsiadka wrzeszczy na niego, kiedy zastała go z martwym psem w rękach, Christopher pochyla się do przodu i kuli się na ziemi, dotykając czołem do trawy. Trawa była mokra. Była przyjemna.

Jestem ciekaw, w jaki sposób udało się Haddonowi tak świetnie to uchwycić. Książka jest pisana w pierwszej osobie, zastanawiające jest, w jaki sposób udało się autorowi wejść w skórę chłopca z zespołem Aspergera. Z tego co czytałem na Wikipedii, Haddon przez pewien okres czasu dużo pracował z dziećmi z autyzmem.

Recenzja książki którą podlinkowałem z obrazka, mówi coś takiego:

Cały świat jest dla niego tajemnicą. Czytelnika przyciąga również forma literacka powieści - zapiski zagubionego w wewnętrznym świecie chłopca.

Zagubionego? W wewnętrznym świecie? Przecież to właśnie Christopher widzi świat czysto i klarownie, takim jakim ten świat jest. To, że nie wie co oznacza podniesienie brwi, to nie ma nic wspólnego z żadnymi wewnętrznymi światami. Powiedziałbym wręcz, że to, co czego Christopher nie odczytuje, to sygnały z wewnętrznych światów innych ludzi. Kiedy ktoś patrzy na świat tak po prostu, bez rozbudowanej i oślepiającej nakładki emocjonalnej, wtedy przypisuje się mu jakieś wewnętrzne światy. A jest dokładnie odwrotnie. Gdybym kiedyś zagubił się w wewnętrznym świecie, Christopher byłby pierwszą osobą do której bym się zwrócił z pytaniem, jak to tak naprawdę jest.