Zrobiłem wideo pod Linuksem

opublikowane 2012-09-02, ostatnia aktualizacja 2021-06-18

Właściwie wszystko od początku do końca. Na występnie nagrałem obraz na lustrzance cyfrowej, koledzy pomogli nagrywając dodatkowe zdjęcia przy na telefonach komórkowych. Dźwięk nagrałem na żywo na miejscu. Montaż wideo i mastering audio też zrobiłem sam, w sensie technicznym. W sensie koncepcyjnym montażu pomagała mi swoimi wskazówkami sama artystka.

Celem ćwiczenia było sprawdzenie uda się to w ogóle zrobić, czy też nie: jedna lustrzanka, 3 telefony, ani centa wydanego na oprogramowanie, i wszystko zrobione 100% legalnie i koszernie. No i udało się, przy pomocy Linuksa i wolnego oprogramowania.

Największy problem był ze znalezieniem edytora wideo. Próbowałem programów takich jak cinelerra i pitivi. Cinelerra się co chwilę wywalała, a pitivi nie było w stanie zrenderować wynikowego wideo. W końcu stanęło na Blenderze, który jest zasadniczo programem do grafiki 3D, któremu przez przypadek wyrosła przyczłapka do edycji wideo. Traf chciał, że jest to najlepszy edytor jaki jest dostępny pod Linuksem. O ile pitivi można zainstalować i od razu użyć, Blender zdecydowanie wymagał wspięcia się na ostrą krzywą uczenia. Zajęło mi to kilka wieczorów, ale stwierdzam że warto było, bo po nauczeniu się skrótów klawiaturowych ‒ a w Blenderze inaczej się nie da ‒ edytowanie wideo przebiega bardzo efektywnie.

Z paru sztuczek które zrobiłem, to np. trzymanie materiałów źródłowych na macierzy dyskowej na osobnej maszynie, podpiętej przez gigabitowy ethernet. W ten sposób maszyna na której chodził Blender, miała dużo mniej mielenia dyskami.

Jakiego sprzętu użyłem, nie napiszę ponieważ za sprzęt zapłaciłem, więc producenci dostali już moją porcję brzęczącej wdzięczności. Co innego z oprogramowaniem! Oto, czego użyłem:

Czego by o multimediach pod Linuksem nie mówić (trochę się w trakcie nakląłem, nie zaprzeczam), wiem że mam już stopę w drzwiach i kolejne podejścia będą tylko lepsze.


Komentarze