Zniesławienie w formie nagrody

opublikowane 2008-12-19, ostatnia aktualizacja 2021-06-18

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy w teatrze — to przykład podawany przez Jamesa Randi — i właśnie kończy się przedstawienie, powiedzmy, Hamlet. Kurtyna zapada, a po chwili pojawia się na scenie młodzieniec w rajtuzach i peruce. Kłania się publiczności, wszyscy klaszczą, zadowoleni z występu. Ktoś krzyknął: „Świetna gra aktorska!” W tym momencie młodzieniec podnosi rękę, prosząc o ciszę.

—Ale ja naprawdę jestem księciem Danii!

Pierwszą rzeczą jaką bym pomyślał, byłoby: „to jest albo początek, albo koniec jego kariery.”

Powiedzenie ludziom i mediom że coś jest prawdziwe, potrafi mieć piorunujące skutki. Na przykład, Uri Geller od lat wykonuje trzy sztuczki na krzyż. Żaden iluzjonista nie byłby w stanie zrobić takiej kariery jak Geller, mając tak marny repertuar. Wszystko opiera się tam na tym, że Geller mówi, że on nie udaje. Według niego to nie iluzja: twierdzi że naprawdę ma zdolności paranormalne, a łyżeczki zgina siłą umysłu.

Notabene, w ostatni weekend listopada tego roku dostał nagrodę Fundacji Davida Berglasa za „zasługi dla iluzjonistyki”. To jak to jest? James Randi jest tym zdegustowany, przypadki takie jak Geller są hańbą dla profesji iluzjonistów. Iluzjoniści owszem, zwodzą widza, ale są co do tego otwarci. Geller nie jest: Nie dostaniecie prostej odpowiedzi.”

Wiele pytań nie ma prostej odpowiedzi, ale coś takiego jak „czy twoje występy opierają się na sztuczkach iluzjonistycznych?” nie wygląda na pytanie które miałoby nie mieć prostej odpowiedzi. Ale Geller po prostu nie ma już odwrotu, chyba głównie z powodów finansowych. Gdyby teraz zadeklarował że jest iluzjonistą, zostałby szybko pozwany do sądu i poproszony o oddanie pieniędzy które wziął np. za szukanie zaginionego dziecka. Stworzył potwora, z którym prawdopodobnie będzie musiał żyć już do końca, tak jak dziewczynki które oszukały nawet samego Arthura Conan Doyle’a, a potem nie miały odwagi się do tego przyznać.

Jedyne co mu pozostaje, to migać się od odpowiedzi. „Czy jesteś sztukmistrzem?” — padło pytanie po wręczeniu nagrody.

Kontrowersje mi służą, patrząc ma moją karierę; mówiłem że mam zdolności paranormalne, i muszę cały czas odnajdywać się na nowo, nie dostaniecie prostej odpowiedzi. Muszę chronić wykonawców w moim programie [The Next Uri Geller-przyp.tłum.], jestem im to winien, nie chcę wiedzieć jak oni to robią, chcę tylko mieć najbardziej niesamowity program jaki może być. Powiedzmy że nie robiłem tego naprawdę, powiedzmy że w ostatnich latach robiłem w konia dziennikarzy, naukowców, rodzinę, przyjaciół… was… Jeżeli zdołałem ich zwieść, muszę być największy…?

Ta wypowiedź nawet bardziej go zdradza:

Gdybym miał zaczynać karierę teraz, moja kariera byłaby skończona, szybkość Internetu, technologia która pozwala przekazywać wiadomości o wydarzeniach, nie byłbym w stanie rozpocząć kariery w taki sposób w jaki zacząłem w tamtych latach.

Co on ma na myśli? Że gdyby można było „przekazywać wiadomości o wydarzeniach”, jego kariera zostałaby zniszczona? Brzmi to tak, jakby jego kariera wypaliła dlatego, że jakieś niekorzystne dla niej wiadomości nie ujrzały światła dziennego.

Ale dlaczego Geller w ogóle przyjął nagrodę? Gdyby ktoś zawiadomił mnie, na przykład, że została mi przyznana nagroda za zasługi w służbie aktorstwa, odpisałbym grzecznie, że zaszła pomyłka, ponieważ nie jestem aktorem. Cóż innego mógłbym zrobić? Pojechać, odebrać nagrodę, a kiedy ktoś by mnie zapytał czy jestem aktorem, odpowiedzieć „nie dostaniecie prostej odpowiedzi”?

Może Geller powinien był odmówić przyjęcia nagrody, stwierdzić że to potwarz, po czym pozwać Davida Berglasa do sądu? Kiedy Randi powiedział, że Geller jest sztukmistrzem, ten pozwał go do sądu, zdaje się, o zniesławienie. Przyznanie nagrody za zasługi w służbie iluzjonistyki wygląda na zawoalowane „czy przestał pan już bić swoją żonę”, to znaczy tutaj, „jesteś sztukmistrzem”.


Komentarze